Info o mnie.
- przejechane: 183936.16 km
- w tym teren: 66364.10 km
- teren procentowo: 36.08 %
- v średnia: 22.61 km/h
- czas: 337d 04h 45m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

Kategorie
-
Bike Maraton - 39
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1181
do 50 km - 1233
do/z pracy - 278
dron - 64
dzień wyścigowy - 250
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 55
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 179
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 288
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 11
pomiar czasu - 67
ponad 100 km - 244
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 108
Solid MTB - 30
sprzęt - 49
szoska - 454
Uphill race - 8
w górach - 314
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 400
wyprawy - 70
wysokie szczyty - 35
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20

Black Peak

Canyon Endurace



archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2024
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2025, Sierpień - 12 - 19
2025, Lipiec - 8 - 16
2025, Czerwiec - 9 - 20
2025, Maj - 10 - 20
2025, Kwiecień - 8 - 21
2025, Marzec - 10 - 24
2025, Luty - 8 - 16
2025, Styczeń - 7 - 13
2024, Grudzień - 15 - 38
2024, Listopad - 7 - 15
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 95
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 96
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14

















Wpisy archiwalne w kategorii
ponad 100 km
Dystans całkowity: | 30114.21 km (w terenie 4727.00 km; 15.70%) |
Czas w ruchu: | 1309:59 |
Średnia prędkość: | 22.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.56 km/h |
Suma podjazdów: | 95088 m |
Maks. tętno maksymalne: | 177 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (86 %) |
Liczba aktywności: | 244 |
Średnio na aktywność: | 123.42 km i 5h 22m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 9 stycznia 2011 • dodano: 09.01.2011 | Komentarze 18
Nastała pora na solidne treningi i to w ekipie.
W końcu dodatnia temperatura sięgająca 8 stopni pozwoliła na to, co lubię - dłuższy wyjazd :)
Głównym pomysłodawcą trasy był Jarek. Poprzedniego dnia wieczorem poinformowałem o tym Mariusza i tak wybraliśmy się w trójkę zaliczyć pierwszą setkę w sezonie. Na miejsce zbiórki zajechałem leciutko spóźniony, a to dlatego bo po drodze zahaczyłem o sklep po Powerade i do tego przejazd przez Rusałkę i Golęcin to walka z topniejącym śniegiem i koleinami nie pisząc już o chlapie.

Wielkopolscy MOCARZE :)© JPbike
No i jazda - aż do Obrzycka jechało się fajnie, szybko, wiatr nam sprzyjał ...

Trzech pomykaczy na góralach :)© JPbike

Klosiu i JPbike - zdobywcy michałkowego podium :)© JPbike
W Obrzycku skręt na boczną drogę do Obornik - przyjemną, bo mało ruchliwą i biegnącą po jednej stronie wzdłuż Warty a po drugiej wzdłuż skraju Puszczy Noteckiej. Tym razem podczas odwilży tamtędy jechało się trochę ciężej, na drodze sporo roztapiających się kolein i masa chlapowiska. Po 60 km zarządziliśmy przerwę i Jarek stwierdził że w którejś oponie ubywa powietrza - okazało się że w mojej tylnej, ponoć dętka była łatana ze 10 razy :) Jak na maratończyka przystało - dość szybko poradziłem ze zmianą w tym brudzie. Pompowanie również przebiegło ekspresowym tempem ...

Pompowanie na trzy zmiany :)© JPbike
Przy okazji na krótko zatrzymaliśmy się przy brzegu Warty, po której dryfowała masa lodowych kółeczek przeróżnej wielkości - to trzeba podziwiać :)

Krótka przerwa nad brzegiem Warty© JPbike
Po dotarciu do Obornik na dobre wyszło popołudniowe słońce, iście wiosennie się zrobiło, skręciliśmy wtedy na krajową 11-tkę, która miała nawet dawno nie widziany suchy asfalt, jadąc tamtędy zmagaliśmy się z czołowo-bocznym wiatrem - w takich warunkach bardzo pomocne są zmiany i tak właśnie pomykaliśmy.
W Suchym Lesie klosiu odłączył od nas, a następnie w Strzeszynie Jarekdrogbas i tak dalej już samotnie, zadowolony ze wspólnego treningu wróciłem do domu. Forma dobrze się trzyma :)
Nieźle nabrudziłem się tym chlapowiskiem, najgorzej ze stopami (całe mokre) - moje neoprenowe ochraniacze coraz bardziej się zużywają i pewnie zainwestuję w zimowe SPD-y.
Dom - Rusałka - Golęcin - Strzeszynek - Kiekrz - Rokietnica - Mrowino - Cerekwica - Piaskowo - Kępa - Szamotuły - Gaj Mały - Obrzycko - Zielonagóra - Stobnicko - Stobnica - Kiszewko - Kiszewo - Bąblinek - Bąblin - Słonawy - Oborniki - Bogdanowo - Ocieszyn - Złotniki - Jelonek - Suchy Las - Strzeszyn - Golęcin - Dom
Dzięki Panowie i do następnego !
Puls - max 167, średni 140
Przewyższenie 386 m
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie
Sobota, 30 października 2010 • dodano: 31.10.2010 | Komentarze 20
Kolejny z rzędu październikowy i słoneczny dzionek weekendowy skusił do zebrania ekipy i w drogę !
Głównym pomysłodawcą trasy był Mariusz. Tym razem po zagadaniu postanowiliśmy wybrać się na północ, na mocno pagórkowate rejony Wielkopolski, do Szwajcarii Czarnkowskiej i dodatkowo zdobyć nieznacznie oddalony jeden z najwyższych szczytów WLKP - Gontyniec (192 m).
Zanim zaczęliśmy kręcić wspólnie, trzeba było ekipę w składzie: Ja, Mariusz i Marek teleportować pociągiem do Wronek.

No i ruszamy, żółtym szlakiem przez Puszczę Notecką© JPbike

Leśne klimaty i ostre jesienne słońce© JPbike

Zaczęły się podjeżdziki :)© JPbike

Przerwa nad Jeziorem Białym© JPbike

Czasem kręciliśmy po nietypowej nawierzchni ...© JPbike

... jak i poza ścieżką :)© JPbike

Podjazd. Dobijamy do Szwajcarii ... :)© JPbike

Przerwa przy zabytkowym budynku technicznym, zaraz będzie podjazd ...© JPbike

Klosiu i Marc atakują sztywny podjazd ...© JPbike

... :)© JPbike

A JPbike ? Oczywiście PODJECHAŁ :)© JPbike
<lt;lt;lt;lt;feature=player_embedded

Sylwetki bikerów przy neorenesansowym Zamku w Goraju© JPbike

Na zjazdach jestem za szybki na załapanie ostrości :)© JPbike

Przy sklepie w Pianówce i guma Marka :)© JPbike

Jeszcze raz na górki mkniemy :)© JPbike

Bardzo stromo. Mi udało się podjechać do miejsca, gdzie klosiu tkwi :)© JPbike

Z takim górskim widoczkiem mieliśmy kolejną przerwę ...© JPbike

... na wyjątkowy napój Browaru Czarnków :)© JPbike

Jazda w dół, iście golonkowy zjazd :)© JPbike

Jest fajnie :)© JPbike

Jesienny podjazd na Zamek Goraj© JPbike

Trochę piachu, dało się bez większych problemów jechać© JPbike

Jesiennie w Szwajcarii Czarnkowskiej© JPbike

....... :)© JPbike

Szczyt kolejnego podjazdu :)© JPbike
W sumie sporo pokręciliśmy po tamtejszych, krętych i świetnych ścieżkach, robiąc niezłe górskie pętelki na miarę golonkowego maratonu :)
Następny cel - skocznia narciarska w Czarnkowie ...

No, w WLKP też istnieje coś takiego :)© JPbike
Niedawno tutejsza skocznia była wykorzystywana do zawodów Skoda MTB Langa - więc postanowiłem chociaż przez chwilę poczuć emocje zjazdowe po buli :)

Najpierw trzeba sie wdrapać. Strasznie stromo i grząsko ...© JPbike

Jazda w dół ! Miałem nawet grupkę kibiców :)© JPbike

Spodobało mi się i ... jeszcze raz zjechałem po tym piachu :)© JPbike
Kręcąc przez Czarnków do sklepu umiejscowionego na górce po raz pierwszy w życiu na wielkopolskiej ziemi ujrzałem znak 14% podjazd !

Oto czysty dowód że w WLKP są niezłe podjazdy :)© JPbike

Asfaltowo podążamy w kierunku Chodzieży© JPbike

Na żłótym, zaczynamy wspinaczkę na Gontyniec© JPbike

Końcówka podjazdu© JPbike

Gontyniec (192 m) ZDOBYTY ! Jak widać - nieżle skoczyłem z radości :)© JPbike

Pora na zjazd czerwonym do Chodzieży ...© JPbike

Szlak biegnący w dół jest interwałowy, ale fajny© JPbike

Tu nie dało się jechać, na szczęście to fragment :)© JPbike
I tak po zjechaniu do miejscowości znanej z maratonu u Langa - Chodzieży dokręciliśmy na tamtejszy rynek (miejsce startu/mety), i jazda na dworzec, po drodze zahaczając o sklep spożywczy ...

... i w świetnych humorach wracamy do swoich domów :)© JPbike
Całodniowy wypad na wielkopolskie i to spore pagórki był ARCYUDANY - stąd tyle fotek :)
Dzięki chłopaki i do następnego !
Przewyższenie - 945 m, nieźle jak na Wielkopolskę :)
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie
Niedziela, 24 października 2010 • dodano: 24.10.2010 | Komentarze 15
Początkowo w tą jesienną niedzielę w planach był przejazd większą ekipą BS-owiczy Pierścieniem Dookoła Poznania, nie wszystkim chętnym termin pasował, więc po zagadaniu się z Mariuszem ustaliliśmy że zrobimy setkę przez północny nadwarciański i Puszczę Zielonkę, ponoć dawno tamtędy nie jeździłem ... :)
Na miejscu zbiórki o 11-tej przy czołgach na Cytadeli zjawiła się czwórka bikerów: JPbike, klosiu, mlodzik i bloom - tego ostatniego osobiście poznałem :)

Ustawka bikerów na Cytadeli - spragnieni terenowej jazdy :)© JPbike

Ciśniemy zwartym szykiem po nadwarciańskim szlaku. Fajnie się jechało :)© JPbike

Troszkę podjazdowego asfaltu w drodze do Starczanowa© JPbike

W drodze do Śnieżycowego Jaru ...© JPbike

Powoli wpadamy do Puszczy Zielonki© JPbike

Kolorowo :) Tym niebieskim szlakiem jechaliśmy, fajnym© JPbike

Terenowa szosa, dość szeroka sprzyjała pogaduszkom o tym i tamtym :)© JPbike

Chwila przerwy na batoniki, izotoniki ... :)© JPbike

W pełni jesienna Puszcza Zielonka© JPbike

Tempo jazdy za sprawą Pawła było dość szybkie ...© JPbike

Ekipa na trasie, Tomek się schował :)© JPbike

Dynamiczna fotka ... po chwili zaliczyłem glebę na piachu :)© JPbike
Glebek na całej trasie nie brakowało, trzech zaliczyło:
- klosiu, podczas przejeżdżania po mokrych deskach w Śnieżycowym Jarze nie zapanował nad poślizgiem :)
- mlodzik, przy omijaniu kałuży wjechał przednim kołem w ścięty pień :)
- JPbike, po pstryknięciu powyższej fotki wleciał w głęboki piach ... :)
Po dobiciu do Tuczna mlodzik odlaczył się od ekipy, po prostu tam mieszka :)
Między 65 a 75 km mój licznik szwankował - bateria w czujniku prędkości padła, w związku z tym mój całkowity dystans wypadu wziąłem od klosia, jak i sprawdziłem w Google Map.

Tu jedziemy w trójkę, kierunek - Malta© JPbike
W Gruszczynie bloom odłączył i ruszył do swojego miasta - Kórnika.
I tak pozostała dwójka, która czuła już nogi (to mlodzik narzucał tempo) ruszyła spokojnym tempem w kierunku Malty, po drodze zaliczając fajny singiel resztkami sił :)

JPbike i klosiu przy żródełku, oczywiście zatankowaliśmy wodą bidony :)© JPbike
I stamtąd, gdzie nad jeziorem odbywały się zawody wioślarskie każdy z nas pokręcił do swoich baz.
Powrót był ciężki bo ... wmordewind.
Dzięki chłopaki, wspólny wypad udany, jechało się fajnie, do następnego :)
Puls - max 177, średni 136
Przewyższenie - pewnie ponad 500 m
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie
Wtorek, 10 sierpnia 2010 • dodano: 11.08.2010 | Komentarze 16
Urlopu w górach z rowerem czas zacząć !
Jako cel obrałem Krynicę Zdrój, połączone z tamtejszym maratonowym startem.
Po porządnym spakowaniu się poprzedniego dnia, pobudce i skromnym śniadaniu ruszyłem Trekiem z przyczepką i plecakiem na poznański dworzec i … zjawiłem się na 2 minuty przed odjazdem składu IR do Krakowa, gdy tylko na chwilkę wszedłem na hol dworca, coś pokręciło mi się z peronami – wjechałem na inny i później, już w trakcie jazdy okazało się że wsiadłem do innego pociągu i do tego TLK … :)
Blisko 7 i pół godzinną podróż z trudem zniosłem, tłoczno było, na szczęście ze mną podróżowała również z rowerem sympatyczna bikerka, nie kryła wrażenia, gdy jej powiedziałem że z Krakowa jadę na własnych siłach przez góry do Krynicy :)
Po dobiciu do Krakowa nie mogło zabraknąć wizyty na tamtejszym Starym Rynku, na którym zrobiłem krótką przerwę. By po chwili udać się przez most z widokiem na Wawel w kierunku na drogę wylotową do Wieliczki – bezproblemowo dokręciłem.

Kraków. Widok na Wisłę i Wawel© JPbike
Kręcąc przez miasto ze słynną Kopalnią Soli zaczęły się solidne podjazdy, co chwila napotykałem znaki 6,8,9,7 % raz do góry, raz w dół, przy takich podjazdach moja Osowa Góra to pikuś :D
No, przyczepka miała dociążone chyba ze 25-30 kg, wiozłem nawet … laptopa !
Każdy podjazd to dla mnie istny trening siłowy, a zjazdy to szaleństwo – przekonałem się że mój Trek, a właściwie jego wyścigowa geometria ramy nie nadaje się do turystyki z dużym obciążeniem – każdy lekki ruch kierownicą przy ponad 25 km/h powodował wibracje przyczepki – mimo tego raz na zjeździe osiągnąłem 61 km/h … Raz kompletnie na zjeździe przesadziłem że przyczepka tak silnie rozwibrowała i … odczepiła się ! Na szczęście wylądowała na poboczu, błotnik pękł, i jedna sakwa lekko obtarta … już się boje że Młynarz mi sprawi lanie :D
Całe szczęście, mój dobytek wraz z laptopem ocalał, uff :)
Od tamtej chwili przypomniało mi się że rok temu czytałem instrukcję obsługi przyczepki – pisali że nie należy przekraczać 40 km/h :) I tak dalej, jadąc do celu starałem się na zjazdach, których miałem mnóstwo nie przekraczać tejże prędkości, pewnie klocki hamulcowe wkrótce pójdą do wymiany :)
Dalsza jazda, najpierw drogą 966, a następnie lokalną do Limanowej to czysta przyjemność, pokonywanie podjazdów, zjazdów, jak i cała masa urzekających górskich widoczków …

Urok górskiego rowerowania© JPbike

Urok górskiego rowerowania c.d.© JPbike
Po dotarciu do Limanowej była już późna pora, skierowałem się na 28-tkę i zaraz za tymże miastem zaczął się długi podjazd na ponad 620 m, momentami było ciężko, mozolnie się wspinałem.

Na 628 m i w oddali szczyty Beskidu Sądeckiego© JPbike
Po odpoczynku na szczycie to już tylko długi zjazd do Nowego Sącza …

Zjazd z serpentynami do Nowego Sącza© JPbike
Kręcąc przez NS nie mogło zabraknąć wyjątkowej chwili – spotkania z Karolinką – mocno się uciskaliśmy, podczas powitania z trudem utrzymywałem równowagę po tylu podjazdach :) Było miło :) Poznałem również jej śliczną Werkę :)
Do Krynicy Zdrój pozostało mi prawie 30 km, ruszyłem dalej, już po zapadnięciu zmroku i zamontowaniu lampek, nie wiedząc że droga do celu to kolejna długa wspinaczka, podczas której zrobiłem trzy postoje i wcinałem resztki tego, co miałem, oraz osiągnąłem kulminację wysokościową – aż ok 750 m ! Najcięższa była końcówka – byłem już zmęczony, ale co tam, fajnie pokonywać własne słabości i zadowolony w końcu dotarłem o 23-tej do Krynicy i do noclegowni, tej samej, co rok temu urlopowałem.
Była to jedna z moich najcięższych górskich jednodniowych wypraw ze sporym bagażem – będzie co wspominać :)
V max – 61.01 km/h – mój rekord mocno obładowaną przyczepką z laptopem !
Przewyższenie – 1625 m !
Kategoria ponad 100 km, w górach, z przyczepką
Niedziela, 27 czerwca 2010 • dodano: 29.06.2010 | Komentarze 9
Na następny dzień po Bike Orientowych zawodach organizatorzy zaplanowali rajd rekreacyjny po Parku Krajobrazowym Wzniesień Łódzkich.
Po śniadaniu i spakowaniu się liczna ekipa BS-owiczy, czyli: Anetka, Asia, Ewa, Monika, Igor, Wiktor, Darek, Łukasz, Piotrek i Ja udała się do bazy zawodów, w której zebrała się spora grupa chętnych na rekreacyjny wypad.
Najpierw zbiórka …

Piotrek i Asia … :)))

Jest fajnie !

Wśród uczestników rajdu był i taki rowerzysta na rowerze poziomym :)

Czasem poruszaliśmy się po trudnym terenie

Zarówno asfaltowych i terenowych podjazdów nie brakowało

Terenowa jazda. Każdy miał czas na pogaduszki o tym i tamtym :)

Postojów było sporo, w końcu to rajd dla każdego :)

Trochę szaleństw – Młynarz ciśnie przez mostek :)

Wszystkie miejscówki na postoje były bardzo dobrze zaplanowane

Nie zabrakło jazdy po nietypowej nawierzchni nowo budowanej drogi :)

Ogólnie rajd rekreacyjny udał się jak najbardziej, poznaliśmy bliżej tamtejsze okolice - po raz kolejny organizatorzy spisali się na medal !
Po powrocie do bazy pożegnałem się z ekipą BS i innymi znajomymi, zamontowałem sakwy i ruszyłem w drogę powrotną – tą samą co przyjechałem na BO, czyli do Kutna, do którego dotrałem na pół godziny przed odjazdem składu IR do Poznania. Podróż przebiegła spoczko i tak zakończył się dla mnie świetny Bike Orientowy weekend :)

Moja droga powrotna ...© JPbike
Kategoria w towarzystwie, ponad 100 km
Sobota, 26 czerwca 2010 • dodano: 28.06.2010 | Komentarze 10
Drugi mój start na Bike Oriencie, czyli maratonie rowerowym na orientację.
Rok temu, właśnie na takiej świetnie zorganizowanej imprezie rowerowej na orientację debiutowałem, nie miałem wtedy większego pojęcia o tego typu zawodach – zająłem wtedy jedno z ostatnich miejsc i … wróciłem zadowolony :)
Zaczęło się tak – zbudzili mnie o 7:30, głowa mnie trochę bolała po … :)
Po zajechaniu na miejsce startu zjadłem dość małą porcję makaronu z sosem i jazda na odprawę. Na miejscu było mnóstwo znajomych twarzy. Najliczniejszą ekipą na BO po raz kolejny okazała się BIKEstats.pl :)
Tym razem do zdobycia na najdłuższej trasie, na której wystartowałem – rowerowa giga (optymalna długość 170 km) było aż 37 PK ! Trasa została podzielona na 3 etapy.
No i o 9-tej nastąpił start, czyli odbiór mapy 1 etapu.
Etap 1, Wzniesienia Łódzkie – 14 PK
Po przejrzeniu mapy zdziwił mnie naszkicowany odcinek specjalny, popytałem znajomych o co z tym chodzi … i wszystko mi jasne, trzeba po prostu poszukać 5 PK, poruszając się po tymże odcinku.
Na pierwszy cel poszedł PK 21 – dno wąwozu, odnalezienie nie sprawiło mi problemów, bo większość też tamtędy jechała, w pobliże prowadził czerwony szlak i punkt zdobyty.

Bike Orient 2010. PK 21© JPbike
PK 25 - dawna żwirownia – zdobyłem podobnie jak poprzedni punkt :)

Bike Orient 2010. PK 25© JPbike
PK 20 – szczyt wzniesienia – na trasie zaczęło się robić luźniej, zacząłem częściej spoglądać na mapę, do tegoż punktu bezproblemowo dotarłem.

Bike Orient 2010. PK 20© JPbike
Odcinek specjalny – PK 14-18 – pora na cos nowego, już samo dotarcie na początek tegoż odcinka sprawiło mi problemy, zresztą nie tylko ja błądziłem, ale i kilka innych osób, i tak w końcu przez parę km wspólnie jechaliśmy – z tego trudnego i mocno terenowego odcinka biegnącego po niezłych wzniesieniach zaliczyłem PK 15 i PK 16, raz na wybojach mapnik własnej roboty wypadł i po części pękł, a z szukania pozostałych PK na odcinku specjalnym zrezygnowałem bo … bolała mnie głowa, słabłem, miałem kaca po wczorajszym piciu, zatrzymałem się przy drodze nr 708 i tak posiedziałem sobie około 10 minut, od czasu do czasu spoglądając w mapę. W końcu ruszyłem dalej, nadal słabo kręcąc, ledwo 15-20 km/h na asfalcie, myślałem nawet, aby zrezygnować … ostatecznie nie poddałem się.

Bike Orient 2010. Fragment odcinka specjanego© JPbike

Bike Orient 2010. PK 15© JPbike
PK 22 – obniżenie terenu – nadal słabo się czując ten punkt zdobyłem wreszcie samodzielnie, po spojrzeniu na szczegóły na mapie. PK 19 postanowiłem odpuścić, mimo że był tam punkt żywieniowy.
PK 26 – skrzyżowanie przecinek – po zdobyciu poprzedniego punktu wróciłem na asfalt i po chwili skierowałem się na szlak rowerowy, znów słabłem, zrobiłem postój na skraju lasu, wylegując się jakieś 15 minut i omal nie zasnąłem, gdy w końcu poczułem się troszkę lepiej, z przeciwka nadjechała agenciara :) Punkt zdobyłem bezproblemowo, pomogła mi linijka na kompasie.

Bike Orient 2010. PK 26© JPbike
PK 23 - cmentarz – jechałem po prostu oznakowanym szlakiem do asfaltu w Starych Skoszewach i tam nagle … kapeć z tyłu, wymiana dętki, ponoć spokojna zabrała mi 10 minut, miejscowi pytali mnie czy pomóc :) Cmentarz, a raczej pozostałości odnalazłem, wcześniej robiąc nawrotkę.

Bike Orient 2010. Kapeć ...© JPbike

Bike Orient 2010. PK 23© JPbike
PK 27 – skrzyżowanie ścieżki ze strumieniem – samopoczucie znacznie się poprawiło, dobijając to tegoż punktu kręciłem fajnym i mocno zalesionym singletrackiem, po drodze dwa razy skręcając na niewłaściwą ścieżkę i zaliczając glebę na piachu.

Bike Orient 2010. PK 27© JPbike
Dalej po dokręceniu w okolice PK 24 jakoś odechciało mi się szukać tegoż punktu i zdecydowałem wrócić do bazy, do której dokręciłem po ponad 6-ciu godzinach jazdy i mając zaliczone na I-szym etapie 9 z 14 PK.
Etap 2, Las Łagiewnicki – 13 PK
Po dość krótkim przestudiowaniu mapy i posileniu się w bufecie zdecydowałem że udam się zapolować na PK leżące na południu, a później w zależności od czasu na północ.
PK 3 - źródło – punkt leżał stosunkowo blisko noclegowni, zdobyłem go bo kilka innych osób również tamtędy podążało. Zanim nadziurkowałem kartę … wpadłem lewą nogą w błoto do kolana o konsystencji cementu :) Podczas mycia w strumyku … no te komary :/

Bike Orient 2010. PK 3© JPbike
PK 12 – skrzyżowanie ścieżek – w pewnym momencie zbyt daleko zajechałem bo zapomniałem że mapa drugiego etapu była w skali 1:15000 … więc nawrotka i punkt zdobyty.

Bike Orient 2010. PK 12© JPbike
PK 9 – róg ogrodzenia – bez żadnych problemów :)
PK 13 – brzeg stawu – znów myliła mnie skala, zbyt daleko i do niewłaściwego stawu dobiłem, więc nawrót i po przedzieraniu się przez chaszcze, pokrzywy ujrzałem w końcu punkt i zadziurkowałem po … najdłuższym spacerze od miejsca, gdzie zostawiłem rower.

Bike Orient 2010. PK 13© JPbike
Kolejnym celem był PK 6, początkowo po skręceniu na leśną ścieżkę wszystko szło dobrze, aż znów pomieszało mi się z odległością, za długo błądziłem na tamtejszych krętych ścieżkach miałem tego dość i z tego drugiego etapu udało mi się zapolować jeszcze PK 11 – skrzyżowanie wału ziemnego i rowu, po czym wróciłem do bazy po ponad dwóch godzinach, zdobywając na tym etapie jedynie 5 z 13 PK.

Bike Orient 2010. PK 11© JPbike
Etap 3, Okolice Zgierza – 10 PK
Mapa tegoż etapu była w identycznej skali jak z pierwszego etapu – 1:50000, czułem się świetnie, chęci do kręcenia miałem spore, jedyny problem – zabraknie czasu na jak największą ilość zdobycia punktów na ostatnim etapie, wyruszyłem po 17:30 i ustaliłem że zapoluję na kilka PK-ów leżących w najbliższej odległości od Zgierza.
PK 30 – skraj lasu – do tegoż punktu dotarłem za pomocą czerwonego szlaku, i po dokładnym odbiciu na ścieżkę, prowadzącą do góry niezłym podjazdem, sam punkt nie był na szczycie, tylko kawałek dalej, zdobyłem go dzięki paru innym osobom co tam właśnie byli i czyścili napędy od zapchania sianem.

Bike Orient 2010. PK 30© JPbike
PK 29 – szczyt wzniesienia nad wyrobiskiem – dokręciłem dość szybko i bez większych problemów i punkt zaliczony.

Bike Orient 2010. PK 29© JPbike
PK 37 – willa – zdobyty bez kłopotów, bez błądzenia i po części pomógł mi czerwony szlak. Przy tym PK był bufet – nareszcie się troszkę najadłem i napoiłem :)
PK 31 - pomnik – zanim zdecydowałem że ten punkt będzie ostatnim, planowałem po drodze zdobyć jeszcze PK 36, zrezygnowałem, i dalej jadąc głównie asfaltem przez Zgierz na południe ostatni swój punkt zdobyłem.

Bike Orient 2010. PK 31© JPbike
I tak po zdobyciu na trzecim etapie zaledwie 4 z 10 PK wróciłem do bazy o 19:50.
Łącznie na tegorocznym Bike Oriencie zdobyłem 18 z 37 PK i zająłem 56 miejsce na 77 sklasyfikowanych na rowerowej trasie giga. Wynik lepszy od zeszłorocznego, może być :)
Po zawodach każdy uczestnik miał zapewnione pieczenie kiełbasek przy ognisku.

Bike Orient 2010. Biesiada po zawodach© JPbike
Ekipa BS ma się mocno :)

Bike Orient 2010. Ekipa BS© JPbike
W końcu nastąpiła dekoracja i losowanie nagród.
Team BIKEstats.pl po raz kolejny z rzędu zwyciężył w kategorii najliczniejszy team :)
No i wylosowałem w tomboli czapkę z daszkiem, szczotkę do czyszczenia kasety, mapę :)
Impreza jak zwykle udana – wielkie brawa dla organizatorów !
Wracając do noclegowni już po ciemku znów … złapałem kapcia z tyłu i ponad kilometr pospacerowałem :)
Na zakończenie dnia - późny wieczór miło zleciał z ekipą BS, która również nocowała w ośrodku wypoczynkowym i spać !
Kategoria na orientację, ponad 100 km
Sobota, 29 maja 2010 • dodano: 31.05.2010 | Komentarze 14
Główną atrakcją mojego weekendowego pobytu we Wrocławiu była lajtowa setka zaplanowana przez wrocławskich przedstawicieli BIKEstats na forum – w końcu wszystko zostało zapięte na ostatni guzik i jazda !
Na miejsce zbiórki, o 9-tej na wrocławskim Rynku zjawiło się sporo osób:
- Agata
- Ala (alaaloe)
- Asiczka (jahoo81)
- Kasia (kaisa)
- Błażej (blase)
- Filip (Galen)
- Marcin (drBike)
- Mateusz (mattik)
- Michał (WrocNam)
- Piotrek (młynarz)
- Piotr (żyła82)
- Tomek
- oraz jedyny Poznaniak w stawce: cały JA :)
Kompletna ekipa BS-owiczy – w takim składzie wszyscy wspólnie przejechali całą trasę :)

Po przedarciu się przez miejską dżunglę w końcu znaleźliśmy się na bocznej drodze :)

Jeden z pierwszych postojów – przy pałacu w Szczodrem, niestety w nienajlepszym stanie …

Wspólna jazda wśród pól i kolejnych wiosek … :)

Pałac w Borowej

Przyjemnie przez las …

Asiczka :)

Nierzadko mijaliśmy mknących szosowców :)

Przerwa na lodziki przy wiejskim sklepie :)

Jest fajnie :)

....... :)

Tomek i Ala na trasie :)

Szef wszystkich szefów :)

Przerwa przy kościółku w Stroni :)

Wpadamy w teren …

Momentem było ciężko przejechać …

Dobijamy pojedynczo na miejsce odpoczynku :)

Dojeżdżają kolejne grupki … :)

Pora na kulminacyjny punkt wycieczki :)

Team BIKEstats górą !

Po dość długim i przyjemnym postoju czas ruszać dalej – przez pole :)

Mattik i WrocNam:)

Agata :)

Żyła82 … co ten wyprawia z butelką ? :D

Młynarz :)

Tomek :)

Blase :)

Galen :)

Kaisa :)

Na Rynku w Bierutowie

W Kijowicach, w lesie zatrzymaliśmy się przy krzyżu pokutnym, zdewastowanym :(

Terenowo mkniemy przez las :)

Trochę kałuż i przeszkód …

Postój w lesie – komary nie dały nam spokoju, szybko zwialiśmy :)

Odwiedziliśmy również cmentarz żołnierzy niemieckich w Nadolicach …

Jak i zahaczyliśmy o Dobrzykowice - miejsce gdzie nakręcono „Sami Swoi” :)

Dalej dobiliśmy do Wrocławia i cisnęliśmy mocno, osiągając zawrotne prędkości na ścieżce po wale aż do Kładki Zwierzynieckiej :)
Most Bartoszowicki

Przy Kładce Zwierzynieckiej nastąpiło stopniowe pożegnanie z resztą ekipy – każdy pomknął do swoich domów

Było super ! Dzięki wszystkim za wspaniałe towarzystwo :)
V max – 55.70 km/h
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie
Niedziela, 16 maja 2010 • dodano: 19.05.2010 | Komentarze 14
Długo planowany wyjazd na upragnioną Ślężę w końcu doszedł do skutku, i to w wielkim stylu, bo chętnych na wyjazd zgłosiło się sporo :)
Mimo, że pogoda w niedzielny dzionek nie była ciekawa - silny wiatr, straszyło deszczem, nikogo te obawy nie zniechęciły do ponad stukilometrowej wycieczki - nie od dziś wiadomo: BS łączy ludzi ! :)
Na miejsce zbiórki, pod imponującą Wieżą Ciśnień stawili się sami wspaniali Bikestatowicze, czyli:
- Asiczka (jahoo81)
- Kasia (kaisa)
- Błażej (blase)
- Filip (Galen)
- Michał (WrocNam)
- Piotrek (Młynarz)
- oraz oczywiście JPbike :)
Moi towarzysze w świetnych humorach przed wyruszeniem :)

Ruszamy na Ślężę !

Większość trasy po opuszczeniu rogatek Wrocławia biegła wśród takich polnych krajobrazów, jak i małych wiosek

Szef wszystkich szefów jak zwykle w świetnym humorze :)

Widok na kościół w Starym Zamku, tutaj zrobiliśmy jeden z kilku postojów :)

Nasz główny cel wycieczki :)

W Rogowie Sobóckim zrobiliśmy dłuższy postój przy tamtejszej piekarni i każdy z nas wcinał różne słodkie specjały :)
No i zaczęło się podjeżdżanie na Przełęcz Tąpadła ...

Dla Kasi, która spisała się bardzo dzielnie, po raz pierwszy pokonała setkę na rowerze i to przy nieciekawej pogodzie, oraz po drodze zaliczając ponad 700 metrową górę (nie ma znaczenia czy się wprowadza/sprowadza, czy wjeżdża/zjeżdża na/ze szczyt(u)) należą się OGROMNE GRATULACJE ! :)

Podczas krótkiego odpoczynku przed wjazdem na terenowy podjazd większość ekipy wolała, abym ja sam udał się na szczyt :) a reszta poczeka na mnie - spodziewałem się takiego żartu :D
A jednak wszyscy ruszyli do góry :)

Zagadka: poprzednią fotkę zrobiłem "od tyłu" a poniższą po krótkim czasie "od przodu" - więc jak to zrobiłem ? :D

Dzielny Młynarz na podjeździe :)

Ten ciągle spragniony zdobywania szczytów i przełęczy biker z Poznania ciśnie do góry :)

Błażej również świetnie daje radę na podjazdach :)

Galen na końcówce podjazdu :)

Hura ! Wjechałem ! :)))

Również Asiczka dzielnie podjechała - jak widać mogła się poczuć jako supergwiazda :D

Na szczycie Ślęży (718 m) radośnie obwieściliśmy całemu światu wspólne zdobycie wraz z rowerami :)

Na górze było zimno, szczyt i tamtejszy kościółek były spowite w chmurze ...

Więc na dłuższy czas wstąpiliśmy do tamtejszego i ciepłego schroniska, by się ogrzać i posilić się :)
Nadszedł czas na drogę powrotną, najpierw trzeba było zjechać w dół :)

Mknący w dół Młynarz :)

Galen i Asiczka też cisnęli :)

Natomiast Błażej pomknął z podwójną prędkością światła :D

Po szybkim zjechaniu Piotrek dał znak że fajnie było :)

No i awarii na trasie nie zabrakło - kapeć w przednim kole Asiczki, na ratunek bikerce pospieszyła się cała wspaniała ekipa :)

Boski Blase z równie wspaniałym i pięknym swoim rowerem :)

Impresjonalne spojrzenie na drodze powrotnej z Asiczką, Młynarzem i ze Ślężą w tle :)

Droga powrotna okazała się ciężka - zaczęło padać i wiatr nieźle dał nam popalić.

W końcu zmęczeni, ale zadowoleni z osiągniętego celu dotarliśmy do Wrocławia, po pożegnaniu wszyscy udaliśmy się do swoich domów, a ja wiadomo do kogo :)
Po najedzeniu się, po 21-tej ruszyłem autkiem do Pyrlandii, do której dotarłem po północy :)
Wielkie dzięki Wam wszystkim za wspaniałe towarzystwo na takiej wspaniałej wycieczce - jesteście SUPER i do następnego kręcenia :)
Podziękowania również dla Asiczki i Młynarza za wspaniałą gościnę we Wrocławiu :)
V max - 63.02 km/h (zjazd z Przełęczy Tąpadła)
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie
Niedziela, 9 maja 2010 • dodano: 09.05.2010 | Komentarze 13
Trasę w dość ciekawe okolice Chrzypska (Sierakowski Park Krajobrazowy) obmyśliłem już w lutym i właśnie teraz czas na realizację wycieczki.
Wyruszyłem po porządnym wyspaniu się, czyli po 11-tej.
Początkowe kilometry to przejazd standardową trasą do Kiekrza, dalej przez Rokietnicę, Rostworowo, Żydowo, Przecław, Pamiątkowo ...
Na bocznej drodze do Szamotuł

Boczne drogi dla rowerzystów są super© JPbike
W Szamotułach był krótki pitstop przy Żabce po lodzika, którego spożyłem kilkanaście km dalej, za Dobrojewem.
Na zachodzie kraju nierzadko się spotyka takie stare, poniemieckie i brukowane drogi

Stary bruk© JPbike
Po dokręceniu do Nojewa zboczyłem z trasy, by zwiedzić stare, ceglane wiadukty kolejowe, w sumie jest tam kilka takich podobnych obiektów

Stary wiadukt kolejowy© JPbike
Dobijam do następnego ...

Kolejny ceglany wiadukt© JPbike
Wdrapałem się również na górę, by zobaczyć obecny stan torowiska ...

Stare, zarośnięte torowisko© JPbike
A ten wiadukt jest największy - aby z bliska go zobaczyć, trzeba było przedzierać się przez fragment pola, chaszcze, pokrzywy, było warto ...

Wielki i stary wiadukt© JPbike
Krajobraz, co mi się spodobał - zupełnie jak na prerii :)

Prawie jak na prerii© JPbike
Nie wiem co ja tam robiłem - okazało się że pobłądziłem troszkę

Biker na polu© JPbike

Kolejny, stary bruk© JPbike

Nad Jeziorem Chrzypskim© JPbike
Jezioro okrążyłem, po drodze był niezły podjazd, by zrobić przerwę na tamtejszym punkcie widokowym w Łężeczkach.

Punkt Widokowy© JPbike
Po odpoczynku czas na drogę powrotną. Po drodze na chwilkę wpadłem zobaczyć Pałac w Białokoszu.
Wiosenna, przyjemna droga do Zajączkowa

Długa prosta ...© JPbike
Fragment Pałacu w Zajączkowie

Pałac w Zajączkowie© JPbike

Wiosenny krajobraz© JPbike

Wiosenna szosa© JPbike
Dalej, po dokręceniu w Podrzewiu do ruchliwej, krajowej 92-tki decyduję się jechać nią 20 km, by następnie skręcić do Lusowa i potem znaną mi dobrze drogą przez Dąbrowę, Skórzewo i Lasek Marceliński do domu. Po 120 km miałem lekki kryzys głodowy - wstąpiłem do najbliższego sklepu i coca-cola, princessa, lodzik postawiły mnie na nogi i do domu dojechałem zadowolony z długiej wycieczki treningowej :)
V max - 49.96 km/h
Puls - max 162, średni 133
Przewyższenie - 585 m
Kategoria ponad 100 km
Niedziela, 18 kwietnia 2010 • dodano: 18.04.2010 | Komentarze 6
... a raczej więcej niż połowa :)
Maraton w Murowanej Goślinie przełożony, więc w słoneczny, niedzielny dzionek zdecydowałem się na mocniejszy trening ponad setkowy.
Wybór trasy był prosty - jechać urozmaiconym Pierścieniem Dookoła Poznania, a raczej całym zachodnim odcinkiem, wraz ze zdobyciem kultowej Dziewiczej Góry i zjazd killerem.
Wyjazd o 11, kierunek - Luboń, nadwarciański szlak do Puszczykowa, prawdziwy podjazd na Osową Górę (na szczycie mijałem paru bikerów), przejazd przez WPN, Stęszew, przez pola ..., znów fragment WPN, jadąc w kierunku Tomic moje mocne tempo jazdy po terenie spowodowało stopniowe wyprzedzanie mocno rozciągniętej grupy rowerzystów (chyba z AKTR-u Cyklista), źródełko Żarnowiec (tłumy tam, nie tylko rowerzystów, a ja mykam dalej), przejazd przez szutrowy wiadukt A2, a po chwili masakra, czyli jakiś gruz posypali tam na szuter (wyboje gorsze od uphillowej kostki na Śnieżkę), Zborowo, Drwęsa (piach), dobijając do Lusówka terenowa szosa zawierała spore i duże dziury ..., Lusowo, Sady (gościu na kolarce mnie pytał o podjazdy), Kiekrz (na ul.Podjazdowej mijałem z przeciwka kolejną dużą grupę rowerzystów dzielnie radzących właśnie na podjeździe), Złotniki, przejazd przez poligon (dopiero tam, po 86 km i w ruinach kościoła zrobiłem przerwę), Biedrusko, Promnice, Murowana Goślina, jazda obrzeżem Puszczy Zielonki, gdzieś tam po 109 km ogarniało mnie zmęczenie i 10 minut przerwy - batonik z rodzynkami i resztki Powerade pomogły, na Dziewiczą Górę wjazd niebieskim i sprawnie mi poszło, upragniony zjazd killerem (dwóch niedzielnych rowerzystów mnie poprzedzających się zatrzymało przed zjazdem, chyba mieli obawy), Koziegłowy, Poznań i do domu przez obrzeże Cytadeli, Park Sołacki (tłumy), Rusałkę (wiadome tłumy), i wróciłem o 17 zmęczony i zadowolony ze solidnego treningu.
Fotek brak, niestety, bo ja, jako reprezentant teamu BikeStats na maratonach muszę solidnie trenować.
Puls - max 175, średni 136
Kategoria ponad 100 km