top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 180980.79 km
- w tym teren: 65565.10 km
- teren procentowo: 36.23 %
- v średnia: 22.65 km/h
- czas: 331d 02h 14m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

ponad 100 km

Dystans całkowity:29129.98 km (w terenie 4679.00 km; 16.06%)
Czas w ruchu:1260:31
Średnia prędkość:23.11 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:87587 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (86 %)
Liczba aktywności:237
Średnio na aktywność:122.91 km i 5h 19m
Więcej statystyk
  • dystans : 109.61 km
  • teren : 40.00 km
  • czas : 05:33 h
  • v średnia : 19.75 km/h
  • v max : 55.73 km/h
  • rower : TREK 8500
  • W rejon Śnieżnika

    Czwartek, 3 maja 2012 • dodano: 06.05.2012 | Komentarze 3


    Majówka w górach - dzień 3

    Tegoż dnia, po pobudce w rejonie Kozielna coś tam popadywało, mieliśmy trochę majstrowania i czyszczenia przy swoich rowerkach.
    Jakiegoś pomysłu na trasę nie miałem. W końcu zdecydowałem się wybrać na Śnieżnik, wraz z pomysłodawcą trasy - Mariuszem. Reszta kumpli nie przystała na propozycję, bo to jest porządna stówka z porządnymi górkami :)
    I tak dwóch zatwardziałych Gigowców ruszyło w stronę czeskiego Javornika i stamtąd zaczął się asfaltowy podjazd na graniczną Przełęcz Lądecką, pokonany spoko i z pierwszym postojem na szczycie. Następnie skierowaliśmy się na zielony szlak biegnący po sporej wysokości i dalej niebieskim z fragmentem do podejścia prowadzącym na atrakcję turystyczną - ruiny Zamku Karpień. Po zwiedzeniu jazda dalej, nadal niebieskim, momentami szlak wyglądał tak jakby nie był deptany od wieków :) Jak i znalazł się stromy zjazd, oczywiście w moim wykonaniu zjechany. Po zjechaniu (piękne widoczki na trasie !) do Starego Gierałtowa przegapiliśmy skręt na wspomniany niebieski i alternatywnie udaliśmy się na wąski asfaltowy podjazd prowadzący na 1000 metrową wysokość (Przełęcz Sucha), po drodze trafiały się resztki śniegu leżące na poboczu. Po wertepiastym zjeździe pora zdobyć kulminację wycieczki - Śnieżnik, wjeżdżany w dalszym ciągu niebieskim pieszym. Po dokręceniu do wysokości prawie 1000 m znów zagapiliśmy szlak i troszkę zbyt daleko żeśmy zajechali i z racji późnej pory zapadła wspólna decyzja o powrocie i to zaledwie 2-3 km od Śnieżnika. Zjeżdżając po niefajnej nawierzchni Mariusz złapał gumę. Po tym to już tylko bardzo długi i przyjemny zjazd asfaltami w stronę Lądka Zdrój, po drodze zrobiliśmy przerwę na browarka. W Lądku Zdrój dołączył do nas Wojtek i tak w trójkę, po szybkim przejechaniu przez centrum udaliśmy się pokonać ostatni podjazd - na Przełęcz Jaworową (705 m), którego doskonale pamiętam i miło wspominam z piątego dnia Wyprawy Dookoła Polski. Wspinając tędy, Wojtek cały czas prowadził, a my dwaj w nogach mieliśmy już ponad 80 km i prawie 2 km w pionie :) No i wokół czaiły się ciemne chmury, mnie i klosia na całej trasie deszcz oszczędził, szczęściarze z nas :) Na przełęczy josip odłączył od nas i tak dalej zjechaliśmy w dół po mokrym asfalcie do Złotego Stoku i stamtąd już osobno do swoich noclegowni.
    W sumie udana wycieczka z całą masą arcywidoczków, brakło jedynie zdobycia celu.
    Następnym razem się uda, trzeba tylko wcześniej wyjechać, a nie jak tegoż dnia w południe :)

    Na Rozdrożu Zamkowym © JPbike

    Ruiny Zamku Karpień © JPbike

    Tyle pozostało ... © JPbike

    Mieszkańcy zamku leżącego na wysokości 775 m mieli super widoki © JPbike

    Fragment niebieskiego szlaku, jak tędy zjechać ? :) © JPbike

    Arcywidoczki na zjeżdzie :) © JPbike

    Chwila postoju na wysokości 1000 m :) © JPbike

    Darmowe tankowanie :) © JPbike

    Podjazd niebieskim na Śnieżnik ... © JPbike

    Tędy i wysoko żeśmy zajechali i nawrót na drogę powrotną ... © JPbike

    W Lądku Zdrój dołącza do nas Wojtek :) © JPbike

    Wspinaczka na Przełęcz Jaworową rozpoczęta ... © JPbike

    Na szczycie pamiątkowa fota i myk w dół :) © JPbike

    Jadąc już sam do Kozielna mijałem fajnie parujące krajobrazy © JPbike

    Jak i podtopiona przez burzę z gradem droga się trafiła ... © JPbike

    Przewyższenie - 2079 m, to już coś konkretnego !



  • dystans : 118.26 km
  • teren : 80.00 km
  • czas : 05:33 h
  • v średnia : 21.31 km/h
  • v max : 51.40 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Murowana Goślina - rekonesans trasy

    Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 • dodano: 09.04.2012 | Komentarze 26


    Najpierw coś najważniejszego - tegoż dnia zostałem 37-latkiem :)

    Zagadałem się z kumplami na wspólny objazd trasy, organizowany przez Wojciecha Gogolewskiego i władze Murowanej Gośliny.
    Na miejscu spotkania, na pętli Sobieskiego zjawiło się pięciu - Marc, Maks, MaciejBrace, toadi69 i ja. Po czym skierowaliśmy się w stronę nadwarciańskiego szlaku i ... w niewłaściwe miejsce żeśmy zajechali :) Czas uciekał i trzeba było wrócić na asfalt i ostro pocisnąć w peletoniku i ze zmianami do Murowanej. Udało się. Na miejsce zjawiliśmy się krótko po 12. Sporo osób z zamiłowaniem do rowerów się zjawiło - ponad 80 ! Między innymi Jarekdrogbas, z3waza z żoną, team Rybczyńskich, bracia Wiktorowie i mnóstwo mniej znanych mi wycinaków.
    Po wspólnej fotce (relacja u Kurka) w końcu nastąpiła jazda zapoznać się z nowością, czyli pętlą mini biegnącą w bliższych i troszkę dalszych okolicach Warty. Tempo, jakie narzuciła czołówka grupy wycinaków - OSTRE, i trzeba było nieźle się spinać, sapać, by dotrzymać kroku. Dość szybko tworzyły się jedno - kilkuosobowe grupki, jak i niektórzy zaczęli się gubić i po jakimś czasie odnajdywać :) Strasznie ciężko szło mi robienie dobrych fotek. W końcu, po ponownym dojechaniu na rynek osiedla "Zielone Wzgórza" stwierdziłem że sporo sił zużyłem, a co dopiero to był dystans MINI !!! Po odpoczynku (kawa, lodzik) wycinaki pomknęli dalej, do Puszczy Zielonki na pętlę mega, a my utworzyliśmy kilkuosobową grupkę i tak dalej skierowaliśmy się w stronę Dziewiczej Góry (nie wszyscy dojechali). Po czym urządziliśmy troszkę zabawy na killerze i myk do domu (jechałem już na resztkach sił, do tego z wmordewindem).

    Krótko podsumowując - nowa pętla mini jest dość ciekawie poprowadzona jak na golonkowe maratony przystało i nie należy do łatwych, szczególnie pod względem kondycyjnym.
    Oj ... 15 kwietnia będzie ciężko mi przejechać ponad 110 km na pełnych obrotach ... :)

    Jazda przez ładny nadwarciański krajobraz © JPbike

    Nad Trojanką. Tu ma być kładka albo w bród o głębokości suportu :) © JPbike

    Odcinek nad Wartą jest dośc ciekawy, kręty, trochę wyboisty ... © JPbike

    Sztywnych podjazdów i zjazdów nie brakuje © JPbike

    Największe błoto jakie dane było nam pokonać :) © JPbike

    Fragment błotnego podjazdu ... © JPbike

    Chwila odpoczynku wśród wycinaków, tempo jakie nadawali - OSTRE © JPbike

    Ostatnie kilometry dla MINI są niezbyt ciekawe, ale jechać trzeba :) © JPbike

    Przerwa na ryneczku przed ciśnięciem do Puszczy Zielonki © JPbike

    Ta piaskownica jest znana wszystkim Golonkowcom :) © JPbike

    Maks atakuje Dziewiczą Górę © JPbike

    Z killera ostro w dół pomknąłem (2 razy), jak i podjechałem © JPbike

    Przewyższenie - 1123 m, sporo :)



  • dystans : 101.83 km
  • teren : 1.00 km
  • czas : 03:37 h
  • v średnia : 28.16 km/h
  • v max : 53.71 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Poniedziałkowa stówka

    Poniedziałek, 26 marca 2012 • dodano: 26.03.2012 | Komentarze 3


    Dzień urlopu ... :P
    Start w południe i na południe, na swoją setkową pętlę.
    Słoneczna, trochę chłodnawa pogoda i znowu wietrznie :/
    Lekko to nie było - wiatr w zdecydowanej większości dla mnie niesprzyjający.
    Kilometr terenu to zboczenie z trasy na 82 kilometrze, na uroczy brzeg Jeziora Góreckiego, na lodzika i izotonika.

    Dom - Luboń - Komorniki - Wiry - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Drużyna - Nowinki - Pecna - Stare Tarnowo - Czempiń - Borowo - Gorzyczki - Nowy Gołębin - Donatowo - Błociszewo - Krzyżanowo - Manieczki - Boreczek - Przylepki - Esterpole - Brodniczka - Żabno - Żabinko - Mosina - jazda Greiserówką - Komorniki - Luboń - Poznań ...

    Kategoria ponad 100 km


  • dystans : 101.77 km
  • teren : 57.00 km
  • czas : 04:15 h
  • v średnia : 23.95 km/h
  • v max : 43.67 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Poznańskim BM i na Dziewiczą

    Niedziela, 25 marca 2012 • dodano: 25.03.2012 | Komentarze 10


    Druga z rzędu setka z dużą ilością terenu i przewyższenia :)
    Uwzględniając zmianę czasu na letni ruszyłem po 12.
    Pogoda gorsza od wczorajszej - chłodno i wietrznie, ważne że słonecznie.
    Trasa wymyślona spontanicznie i modyfikowana w trakcie jazdy.
    Najpierw nad Maltę, następnie trasą poznańskiego BM dokręciłem do Swarzędza i tam wpadłem na chwilę obejrzeć zawody przełajowe im. Mariana Kegela, przy okazji pogadałem z Ryszardem i myk.
    Nieźle wiało z północnego zachodu i zdecydowałem że udam się poznańskim BM w odwrotnym kierunku i po wyjechaniu z lasu zboczę do Zielonki. Stromy podjazd w Gortatowie pokonałem bez problemów, na przełożeniu 26/30.
    Dalsza jazda, do granic Parku Krajobrazowego Promno przebiegła miło i szybko. Po tym zaczęła się seria leśnych interwałów - jadąc odwrotnym kierunkiem trasa ma inny charakter i miałem wrażenie jakbym częściej pod górę wjeżdżał. Po wspomnianym wyjechaniu z lasu (przerwa na batonika) w Promienku odbiłem w kierunku Biskupic, dalej do krzyżówki i nad Jezioro Kowalskie. Będąc tam oczywiście od razu pokusiłem się pokonać tamtejszy singielek rozsławiony przez klosia. Tak się złożyło że akurat na wspomniany singiel wjeżdżał inny biker, bez kasku i tak przez pół długości dwa razy się tasowaliśmy, gdy go wyprzedzałem to Gość strasznie czerwoną miał twarz i lał się pot :) Drugą część fajnego singla pomknąłem już sam. Dalsza jazda przebiegła przez Wierzonkę, Wierzenicę i dalej cały czas żółtym szlakiem dokręciłem na szczyt Dziewiczej, by stamtąd zjechać oczywiście killerem. Fajnie poszło, chociaż na samym dole glebka na piachu zaliczona. Po tym terenowo-wietrznym tyraniu trochę zmęczony byłem i zarządziłem powrót przez Czerwonak, Cytadelę, Park Sołacki, Rusałkę, Lasek Marceliński (przerwa na lodzika, na liczniku 99 km) i do domu.

    Puls - max 172, średni 133
    Przewyższenie - 839 m

    Kategoria ponad 100 km


  • dystans : 102.29 km
  • teren : 81.00 km
  • czas : 04:30 h
  • v średnia : 22.73 km/h
  • v max : 50.80 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Terenowa Runda JPbike'a

    Sobota, 24 marca 2012 • dodano: 24.03.2012 | Komentarze 0


    Przejazd czysto treningowy i bez żadnego postoju.
    Wszystko co zostało założone poszło idealnie - piękna pogoda, imponująca ilość terenu, spore przewyższenie, tętno, rozłożenie sił.
    Pętlę dodatkowo wzbogaciłem o zjazd trasą DH i podjazd ulicą Pożegowską oraz zmodyfikowałem przejazd w okolicach czerwonego - w efekcie długość rundy wyniosła równe 50 km i 617 m w pionie.
    Jedyny króciutki postój zaliczyłem na samym końcu rundy i to tylko na batonika.
    Po tym treningu udałem się na działke do rodziców na obiad w plenerze i powrót do domu.


    Puls - max 169, średni 139
    Przewyższenie - 830 m



    Kategoria ponad 100 km


  • dystans : 155.65 km
  • teren : 24.00 km
  • czas : 06:07 h
  • v średnia : 25.45 km/h
  • v max : 52.85 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Wietrzna wytrzymałościówka

    Niedziela, 11 marca 2012 • dodano: 11.03.2012 | Komentarze 15


    Zagadałem się z Jarkiem na treningowy i 150 km wyjazd do Chrzypska z kulminacją trasy na punkcie widokowym w Łężeczkach. Poinformowałem o tym również resztę kumpli - ostatecznie na miejscu zbiórki, o 10 rano zjawiło się trzech najwytrwalszych, czyli Jarek, Mariusz i ja. Mariusz narzekał na ból w szczęce i słusznie postanowił że przejedzie z nami odcinek do Kiekrza i stamtąd uda się w swoją stronę.
    Trasę wymyśliłem tak aby najpierw zmierzyć się z wiatrem a powrót ... :)
    Tak właśnie było, napiszę szczerze że przez pierwsze ponad 70 km to była wmordewindowa masakra, kosztująca nas dwóch sporo sił, nierzadko jechaliśmy z prędkością ledwo ponad 20 km/h i to przy tętnie 160 ! Zmiany były zbawienne, gdybym jechał sam to pewnie zawróciłbym najwyżej po 30 km. W Ostrorogu postój przy sklepie. Po dokręceniu do Nojewa (fajne pagórki), przy jednym z kilku zabytkowych już wiaduktach kolejowych wyczailiśmy żółty szlak prowadzący przez las (ale ulga od wiatru) wprost do Chrzypska, szlak jednak przez fatalne oznakowanie dość szybko nam zniknął i wylądowaliśmy w bagnie, dobrze że krótkim :) Jadąc dalej na azymut zaskoczyło nas pagórkowate ukształtowanie terenu i biegnących tędy ścieżek, w sam raz na maraton :) W Chrzypsku zaopatrzenie przy sklepie w browar, który z przyjemnością spożyliśmy na wspomnianej kulminacji trasy (fajny i konkretny podjazd). Po przerwie już tylko jazda powrotna z bardzo sprzyjającym wiatrem, ale i tak kręciliśmy mocno i superszybko (po niezłym tętnie to widać). W okolicy 120 km zacząłem tracić powera w nogach i z każdym kilometrem coraz bardziej czułem się zajechany. A Jarek, po 140 km w miejscu, gdzie się rozdzieliliśmy stwierdził że też powoli pada. Kręcąc już sam, po drodze wstąpiłem do sklepu i coca cola oraz rodzynki w czekoladzie dodały mi trochę sił i tak dalej bez napinki dokręciłem do domu zadowolony ze sporego i ciężkiego treningu. Dzięki Jarku za niezłą jazdę !

    Plaża w Strzeszynku. Oczekiwanie na kumpli ... © JPbike

    Zajechali. Klosiu przejechał z nami kilka fajnych km, po czym pognał w swoją stronę © JPbike

    No to mkniemy WMORDEWINDOWO, to była ponad 70 kilometrowa masakra ! © JPbike

    Skrócik :) Stara poniemiecka brukowana droga © JPbike

    Przy wspaniałym wiadukcie kolejowym w Nojewie © JPbike

    Nasze rumaki :) © JPbike

    Najniższy punkt trasy, 40 m.n.p.m - wiadomo skąd tyle błotka :) © JPbike

    Kolejny wiadukt i krótka przerwa z zerkaniem na mapę, bo nie wiemy gdzie jesteśmy :) © JPbike

    Jadąc tędy stwierdziliśmy że tutaj dałoby się zrobić całkiem ciekawy maraton :) © JPbike

    O, jeszcze jeden wiadukt, imponujący ! © JPbike

    Najdłuższa przerwa z browarem na punkcie widokowym w Łężeczkach © JPbike

    Pałac w Białokoszu © JPbike

    Wracamy do domu z wiatrem w plecy :) © JPbike


    Puls - max 174, średni 143 (odcinek wmordewindowy 148)
    Przewyższenie - 1075 m, ładnie :)



  • dystans : 100.82 km
  • czas : 03:26 h
  • v średnia : 29.37 km/h
  • v max : 54.20 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Sobotnia stówka

    Sobota, 3 marca 2012 • dodano: 03.03.2012 | Komentarze 8


    Start o 12. Na swoją setkową pętlę na południe.
    Warunki do treningu wspaniałe, piękna słoneczna pogoda, ponad 8*C.
    Całą pętlę dobrze się kręciło, po 50 km (przerwa na batonika) średnia wyniosła 30.34 km/h, po czym pozostało mi porządne kręcenie korbą z niezłym powerem i ze znośnym czołowym oraz bocznym wiatrem, zresztą takie właśnie miałem założenie treningowe ;)
    W efekcie minimalnie poprawiłem swój rekord avs na dystansie 100 km, a co dopiero jest początek marca ... :)
    Na trasie kilka szosonów mijałem, w tym grupkę z Corrateca.

    Dom - Luboń - Komorniki - Wiry - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Drużyna - Nowinki - Pecna - Stare Tarnowo - Czempiń - Borowo - Gorzyczki - Nowy Gołębin - Donatowo - Błociszewo - Krzyżanowo - Manieczki - Boreczek - Przylepki - Esterpole - Brodniczka - Żabno - Żabinko - Mosina - jazda Greiserówką - Komorniki - Luboń - Poznań ...

    Kategoria ponad 100 km


  • dystans : 100.40 km
  • czas : 03:33 h
  • v średnia : 28.28 km/h
  • v max : 48.29 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Sylwestrowa stówka :)

    Sobota, 31 grudnia 2011 • dodano: 31.12.2011 | Komentarze 10


    Start o 12. Jazda na swoją setkę na południe, dawno tędy nie jechałem.
    Pogoda spoko, 3 stopnie, pochmurnie z chwilowymi przebłyskami słońca.
    W Puszczykowie spotkałem jadącego z przeciwka Jacgola, pogadaliśmy i życzenia noworoczne nawzajem złożyliśmy :)
    Przejazd przez południowe krańce biegnące wśród pól to podziwianie nisko wiszących chmur i promieni słonecznych, jak i przeróżnych efektów pogodowych z tym związanych.
    W Błociszewie, po równych 50 km przerwa na batonika przy drewnianym kościółku.
    Dalej to już tylko non stop myk myk. Po 80 km powoli zacząłem czuć nogi. Ostatnie 10 km to zwolniłem troszkę bo średnia była za duża, ale i tak to nic nie zmieniło, bo przestało wiać :)

    Dom - Luboń - Komorniki - Wiry - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Drużyna - Nowinki - Pecna - Stare Tarnowo - Czempiń - Borowo - Gorzyczki - Nowy Gołębin - Donatowo - Błociszewo - Krzyżanowo - Manieczki - Boreczek - Przylepki - Esterpole - Brodniczka - Żabno - Żabinko - Mosina - jazda Greiserówką - Komorniki - Luboń - Poznań ...


    Sezon 2011 zakończony przejechaniem trzeci raz z rzędu pięciocyfrowym przebiegiem. Oby tak dalej :)
    Podsumowanie maratonowe już napisałem, a ogólne to raczej nie ma co pisać, zaledwie dwie dwusetki zaliczone, żadnej chociaż mini wyprawy, najdłuższa przerwa od bike'a (złamany obojczyk). Wyjazdem sezonu były Rychlebskie ścieżki.

    Szczęśliwego Nowego Roku !

    Update 2012.01.01, godz. 0:54 - własna fotka fajerwerkowa z powitania sezonu 2012 :)
    Happy New Year !!! © JPbike


    Kategoria ponad 100 km


  • dystans : 104.35 km
  • teren : 74.00 km
  • czas : 04:38 h
  • v średnia : 22.52 km/h
  • v max : 40.77 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Popołudnowo-nocna stówka

    Sobota, 5 listopada 2011 • dodano: 05.11.2011 | Komentarze 9


    Dzień wcześniej Mariusz rzucił pomysł na popołudniowo-nocną jazdę.
    Na miejscu spotkania, przy osławionym źródełku nad Maltą zjawiło się dwóch najwytrwalszych - oprócz pomysłodawcy trasy pojawił się zatwardziały miłośnik jazdy terenowej niezależnie od panujących warunków (JA we własnej osobie) :)
    No to jazda, przy fajnie zachodzącym słońcu i do tego temperatura przez całą trasę była bardzo sprzyjająca. Na początek jechaliśmy trasą poznańskiego BM w odwrotnym kierunku, jeszcze tędy nie jechałem, więc coś nowego dla mnie, włącznie ze stromym podjazdem za Uzarzewem, którego pokonałem bez najmniejszych problemów na przełożeniu 26/26. Po krótkim postoju, podczas którego zmuszony byłem poprawić przesunięte siodełko przez ostre wpadnięcie w koleinę nastąpiła jazda w kierunku osławionego przez klosia singielka wzdłuż Jeziora Kowalskiego, którego nie znałem i w końcu się doczekałem :) Udało się go zaliczyć jeszcze za widna, choć przy coraz bardziej zapadającym zmroku. Sam ponad 4 kilometrowy singiel jest naprawdę wypas, nie jest łatwy, dość wąski, kręty, sporo korzeni (na jednym wyglebiłem :)). Po singielkowych emocjach pora na odpalenie lampek, w moim przypadku CatEye Hl-EL520, a u Mariusza to bocialarka. I wtedy nastąpiła nocna jazda przez Puszczę Zielonka, najpierw zgodnie z oznaczeniami Pierścienia. Na odcinku za Bednarami spora ilość liści wtargnęła się w napęd, zarówno mi, jak i klosiowi spowodowało to przeskakiwanie lub nierówną pracę niektórych biegów. No cóż, na sprzęcie znamy się dość dobrze i równie dość szybko usunęliśmy "liściastą usterkę w napędzie" :) Jadąc tamtędy sporo leśnej zwierzyny przebiegało wtedy przez jezdnię w blasku naszych lampek. Po dojechaniu do Rakowni zboczyliśmy z oznaczeń Pierścienia i jazda w rejon jeziora Karpnik i dalej do Bolechowa, fajnie się tędy, jak i na całym nocnym odcinku jechało w blasku księżyca i świetle rowerowych lampek. W Promnicach przekroczyliśmy Wartę i myk północnym nadwarciańskim. Jechałem tędy z przodu i chyba za szybko :) Po dojechaniu do Naramowic spojrzałem na licznik - będzie stówka :) W pobliżu Cytadeli rozdzieliliśmy się i tak dalej już sam przez ścieżki Cytadeli, Parku Sołackiego, Rusałki i Lasku Marcelińskiego dotarłem do domu.
    Jazda terenem nocą przez las to zupełnie inne klimaty, niż za dnia, wszystko wygląda inaczej.
    Nie wiem czyja to sprawka bo tą stówkę trzasnąłem bez żadnego większego zmęczenia :)

    Dzięki Mariusz za wspólną jazdę, pomysł popołudniowo-nocnej jazdy był niezły i do następnego szaleństwa :)



  • dystans : 125.92 km
  • teren : 43.00 km
  • czas : 05:09 h
  • v średnia : 24.45 km/h
  • v max : 54.84 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Trochę turystyki, trochę treningu

    Wtorek, 6 września 2011 • dodano: 06.09.2011 | Komentarze 6


    Podczas oczekiwania na Dziewiczej Górze na kumpli (24 sierpnia) wypatrzyłem tablicę ze Szlakiem Kościołów Drewnianych wokół Puszczy Zielonka - jako że od dawna jestem wielbicielem drewnianej architektury to od razu pojawił się pomysł na wycieczkę tymże szlakiem. W sumie to aż 12 ciekawych kościółków zbudowanych z drewna. I właśnie pojechałem. W końcu z plecakiem :)
    Zaplanowałem zaliczyć większość ale tak się złożyło że zobaczyłem tylko cztery sztuki. Też coś :)
    Pierwsze 13 km kręcenia przez miasto aż do Naramowic, zwłaszcza że jechałem w roboczy dzień to masakra, wszędzie masa blaszaków, na każdym przejściu dla rowerzystów trzeba było długo czekać na zielone światło.
    Dopiero jak zboczyłem z ruchliwych ulic na upragniony północny szlak nadwarciański to mogłem rozkoszować się przyjemną jazdą.

    Fragment Szlaku Nadwarciańskiego. Czuć jesień :) © JPbike

    Wspomnianym szlakiem fajnie się mknęło, oprócz jednego biegacza nikogo nie spotkałem.
    Po przeprawieniu się przez Wartę w Promnicach dokręciłem do znanej Golonkowcom Murowanej Gośliny (kiedy wreszcie zaliczę udany występ na giga ? :)) Tamtejszy rynek Osiedla Zielone Wzgórze zupełnie inaczej wygląda niż podczas dnia maratonowego. Po wydostaniu się z tego miasta zaczęła się częściowa masakra - wąsko, co chwilę TIR, spory ruch ... Mimo że istnieje tam ścieżka rowerowa to prowadzi jedynie do nowo powstającej obwodnicy i natychmiast się kończy. Wreszcie, po 41 km dojechałem do pierwszego kościółka. Wiaterek mi sprzyjał, przynajmniej na razie.

    Drewniany kościółek w Długiej Goślinie © JPbike

    Przy każdym z dwunastu kościółkach znajdują się tablice informacyjne o historii.
    Ten powstał w II ćwierci XIV w. A obecny kształt ma od 1623 r.

    Przy tym kościółku, zaliczyłem przerwę na banana i batonika musli.
    Po czym postudiowałem mapę i dość szybko się okazało że stanowczo za późno wyruszyłem na trasę (ok. 12-tej), nie starczy czasu by zaliczyć większość kościółków i do tego dojazdy do poszczególnych miejsc asfaltami byłaby dość męczące ze względu na spory ruch, nawet na bocznych szosach, zwłaszcza że tamtejszych rejonów w ogóle nie znałem. A terenowe skróty ? To już byłaby zabawa w orientację i błądzenie :) Nie wspomnę już że nieźle wiało z południowego zachodu. Więc zdecydowałem się skrócić trasę i zaliczyć przynajmniej kilka kościółków.

    Oznakowanie szlaku © JPbike

    Drewniany kościółek w Rejowcu © JPbike

    Wnętrze kościółka w Rejowcu © JPbike

    Powyższy, skromny i z ładnym wnętrzem kościółek powstał w 1626 jako modrzewiowy zbór, który stał się nekropolią polskiej, kalwińskiej szlachty. Przebudowany w 1820 r. Obecnie to kościół katolicki.

    Drewniany kościółek w Kiszkowie © JPbike

    A ten postawili zapewne w XIII w. rycerze z rodu Nałęczów. Obecny kształt pochodzi z 1733 r.

    Po czym rozpocząłem drogę powrotną i do tego wmordewindową. Raz nieźle pobłądziłem w polu i zamiast wylądować przy kolejnym kościółku w Węglewie dokręciłem ponownie do tej samej drogi. I tak dalej jadąc przez Pobiedziska wiatr zaczął mnie dobijać, na szczęście w pobliżu znajdowała się perfekcyjnie znana mi trasa poznańskiego bikemaratonu, więc ...

    Na trasie poznańskiego BM © JPbike

    Natychmiast udałem się tędy, mając na liczniku ponad 82 km i od razu samopoczucie się poprawiło :)
    Jak ja kocham TEREN !
    I tak jadąc dalej odwrotnym kierunkiem w stosunku do maratonowego przestałem się interesować wmordewindem, coraz mocniej deptałem w pedały po terenie ... Stąd taki tytuł wpisu :)
    Po dokręceniu do Uzarzewa ostatnia atrakcja z kościółkiem zaliczona.

    Szachulcowy kościółek w Uzarzewie © JPbike

    Obiekt powstał w XII lub XIII w. Obecny kształt z pruskiego muru pochodzi z 1749 r. Wieżę wzniesiono w 1868 r.

    I tak od powyższego kościółka udałem się dalej właściwą trasą niedzielnego maratonu, włącznie ze słynnym zjazdem, singielkiem nad Swarzędzkim, schodami pod Warszawską (znów zjechałem) i tak dokręciłem do Żabki po browarka, którego spożyłem nad Maltą, gdzie trwają przygotowania do Światowych Regat Wioślarskich Masters, ponoć ekipy z dłuuugimi łódkami z karbonu już się zbierają.

    Międzynarodowe flagi nad Maltą © JPbike

    Ruszając z Malty w kierunku domu spotkałem się z Winq, który na szosówce kręcił i parę zdań wymieniliśmy.
    A na 50 m przed domem natrafiłem na mamę wracającą ze sklepu i od razu mi dała świeżą kiełbaskę :)
    Spoko wycieczka z dodatkiem treningu wyszła. Teraz pora założyć NN-y, kasetę 11-34, wyczyścić napęd, jutro jak pogoda pozwoli to odbyć terenowy trening, w czwartek luz i w końcu piątkowa teleportacja do Międzygórza.

    Kategoria ponad 100 km