top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2015

Dystans całkowity:1123.51 km (w terenie 487.00 km; 43.35%)
Czas w ruchu:44:45
Średnia prędkość:25.11 km/h
Maksymalna prędkość:55.07 km/h
Suma podjazdów:4965 m
Maks. tętno maksymalne:175 (97 %)
Maks. tętno średnie:152 (84 %)
Suma kalorii:9991 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:56.18 km i 2h 14m
Więcej statystyk
  • dystans : 34.45 km
  • teren : 24.00 km
  • czas : 01:23 h
  • v średnia : 24.90 km/h
  • v max : 36.35 km/h
  • podjazdy : 165 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Do Drogbasa

    Środa, 15 kwietnia 2015 • dodano: 15.04.2015 | Komentarze 2


    Start o 17:30. Tytuł wystarczy, dodatkowo troszkę napierania po ścieżkach.


    Kategoria do 50 km


  • dystans : 72.50 km
  • teren : 60.00 km
  • czas : 02:44 h
  • v średnia : 26.52 km/h
  • v max : 51.75 km/h
  • hr max : 175 bpm, 97%
  • hr avg : 152 bpm, 84%
  • podjazdy : 580 m
  • rower : Scott Scale 740
  • BikeCrossMaraton Dolsk

    Niedziela, 12 kwietnia 2015 • dodano: 12.04.2015 | Komentarze 17


    Dojazd na maratonową inaugurację przebiegł w towarzystwie Macieja. Jako że dzień wcześniej odebrałem parę numerków, nie musieliśmy się sprężać przedstartowo. Zatem wskok w kolarskie portki i jazda na rozgrzewkę. Z teamu sporo nas się zjawiło – Asia (kibic), Olga (kibic), Sylwia (mini), Adrian, Dawid, Jarek, Paweł (mini), Mariusz, Marcin, Wojtek i ja. Pogodę mieliśmy typowo wielkopolsko - kwietniową, czyli słońce i wiatr, było nieco ponad 10°C.

    Jako że w zeszłym sezonie byłem szósty w generalce M3, to na luziku wpakowałem się do elitarnego 1 sektora i uciąłem sobie pogawędkę z Arkiem z Bydzi. Ów pierwszy sektor niewiele mógł zdziałać, by mieć dobrą pozycję na pierwszych kilometrach bo najpierw trzeba było zrobić „honorową” rundkę na rynek. Jadąc tędy tradycyjnie nerwowo było, raz ostro, raz hamowanie, raz ktoś się spinał i wjeżdżał między koła, a Ci z tyłów za wszelką cenę chcieli znaleźć się z przodu. W końcu start. Na początek podjazd na punkt widokowy. Drogbas błyskawicznie przebił się z tyłów stawki i podążał zgodnie z planem tuż za mną. Doświadczenie podpowiadało mi abym nie szarżował bo łatwo w tym tłoku o kraksę. Nie trzeba było długo czekać na widowiskową i identyczną jak na szosowych finiszach kraksę – tym razem ofiarą był Michał – spiął się z gościem z Colexa i omal nie przeleciał przez metalowe barierki, całe szczęście że skończyło się na obtarciach i obaj dotarli do mety. Po pokonaniu pseudo sekcji XC na górce, się zaczęło wraz z jadącym przede mną Drogbasem wspólne przebijanie się do przodu i tworzenie grupek. Raz, przy mocnym depnięciu wyskoczył mi but i rana na piszczeli zaliczona. I tak gnając dalej, utworzyła się spora grupa. Po jakimś czasie stwierdziłem że nie radzę dobrze na czubie, a Jarek widocznie był w lepszej dyspozycji, bo jechał z przodu. I tak właśnie się zaczęła dla mnie męczarnia w utrzymaniu się w grupie. Bywało i tak że parę razy spora grupa się rozdzielała i po jakimś czasie ponownie sklejała, albo sam musiałem doganiać. Walczyłem jak mogłem. Przy pierwszym bufecie zauważyłem znajomego kibica – to Darek. Na asfaltowym odcinku i ze sprzyjającym wiatrem podjąłem jedyny najbardziej udany atak w postaci przeskoczenia z grupki ogonowej do grupki czołowej – pozycja czasowca, 50 km/h na liczniku i zadanie wykonane tuż przed skrętem na terenowy podjeździk :). Po średnio udanym przejeździe przez sekcję takich tam interwałów zaczęła się orka pod wiatr. Najpierw trochę lasu, dawałem zmiany w kilkuosobowej grupce, po tym skoczyliśmy na otwarty asfalt i trzeba było współpracować, średnio nam szło. No i wtedy Drogbas wraz ze swoją grupką zaczął się oddalać. Pomykając tamtą częścią trasy trzeba wspomnieć o niemałej ilości tych z czołówki co łapali kapcia. Ponownie przejazd pseudo sekcją XC – tam zauważyłem że na podjazdach jestem najgorszy z grupki :( (przynajmniej wiem o zaległościach w treningach). Po przelocie na zachodnią część trasy zacząłem powolutku tracić powera w nogach i w końcu odpadłem z grupki po przejechaniu ok. 50 km trasy. I tak zacząłem samotne parcie przez wertepiasto - piaszczysty las, trwało to dość długo, co mnie nawet troszkę dziwiło, do tego dogoniłem dwóch z czołówki co chyba zdychali. Na pewnym zakręcie zauważyłem brak obstawy, a tam na wprost w oddali widać było mknących paru kolarzy, nawet dobrze znałem tamto miejsce – w ten sposób można było nielegalnie skrócić trasę aż kilka km !. W końcu doszła mnie grupa, w której znajdował się niespodziewanie Dawid, podczepiłem się i tak na ogonie niełatwo utrzymałem się z nimi do asfaltowego szczytu podjazdu za wiaduktem kolejowym. Dalej znów brakło mocy w nogach, nawet tylny wiatr nie pomagał i znów parłem sam, jednego udało się łyknąć. Na 2.5 km przed metą widocznie przegapiłem strzałkę co spowodowało nadłożenie dodatkowych ze 400 – 500 metrów, zresztą dwóch gości za mną zrobiło to samo. No i wpadliśmy na miniowców, sporo ich było. Po drodze mijałem spacerującego do mety z kapciem Mariusza. Ostatni podjazd, wyprzedził mnie jeden, asfaltowy zjazd w dół i jest meta, na której satysfakcji niestety brakowało.

    79/185 – open mega
    25/65 – M3

    Strata do zwycięzcy (Paweł Górniak) – 22:08, do M3 (Maciej Kasprzak) – podobnie.
    Trasa ta sama co rok temu, mój czas lepszy tylko o minutkę, a miejsca znacznie gorsze ... :(
    Kwietniowa forma jest taka sama jak rok temu, nawet strata do zwycięzcy jest niemal identyczna jak w Dolsku 2014.

    57 (15 M3) – Jarekdrogbas – 2:39:59
    67 (23 M2) – daVe – 2:42:29
    79 (25 M3) – JPbike – 2:44:34
    96 (31 M3) – josip – 2:48:48
    106 (27 M4) - z3waza - 2:51:20
    146 (42 M2) – duda – 3:05:21 (guma)
    148 (56 M3) – blindman – 3:06:18


    Fotki by: mikadarek, Mirek Sell, Joanna Horemska i fan-klub Drogbasa :)
    Pozdrowienia z trasy. Mam się dobrze, ale i tak muszę ostro gnać :)
    Pozdrowienia z trasy. Mam się dobrze, ale i tak muszę ostro gnać :) © JPbike


    Element do poprawienia, by nie podjeżdżać ostatni :)
    Element do poprawienia by nie podjeżdżać ostatni :) © JPbike


    Jadąc w grupkach to niestety tegoż dnia nie szło mi dobrze
    Jadąc w grupkach to niestety tegoż dnia nie szło mi dobrze © JPbike


    Świeżo po przekroczeniu mety
    Świeżo po przekroczeniu mety ... © JPbike


    Chwila dla fotoreporterów :)
    Chwila dla fotoreporterów :) © JPbike








  • dystans : 66.05 km
  • teren : 7.00 km
  • czas : 02:37 h
  • v średnia : 25.24 km/h
  • v max : 40.65 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Wycieczka do Dolska po numerki

    Sobota, 11 kwietnia 2015 • dodano: 11.04.2015 | Komentarze 4


    Wystarczyło zerknąć na listę zgłoszonych na Dolsk - ponad 700 osób !
    Aby uniknąć stresującej kolejki po numerek w dzień zawodów, wczoraj późną porą podjąłem spontaniczną decyzję by dziś po południu skoczyć tam i w spokoju załatwić formalności startowe. Dałem znać o tym kilkoma kolegom. Jako że trasa dom - Dolsk - dom ma ponad 120 km, taka opcja od razu odpadła jak na doświadczonego maratończyka przystało. Zatem padło na wyjazd samochodowo-rowerowy i co najmniej 2.5 godz. kręcenia w tleniku. I tak dojechałem swoją starą furką do Brodnicy, stamtąd myk bocznymi asfalcikami i głównie wśród ukształtowanych zmarszczkami pól. Jadąc tędy wiatr troszeczkę przeszkadzał, jazdę umilałem sobie wypatrywaniem w coraz liczniejsze odznaki wiosny, no i wdychaniem wszelakich zapachów :). Po dojechaniu do obrzeża Dolska i w znajomym miejscu od razu wypatrzyłem maratonowe oznakowanie i postanowiłem przejechać 8 km końcówkę mini - całkiem spoko, twardo, troszkę kolein i niestety nie brakowało piaszczystych fragmentów. Po dojechaniu do Villi Natura od razu przywitał mnie sam Gogol :). W biurze zawodów luzik i ze spokojem odebrałem 7 numerów - no to zabawiłem się w team-managera :). Natomiast powrót przebiegł spoczko, ze sprzyjającym bocznym wiatrem i przy miło zachodzącym słońcu. I tak minęła rowerowo sobota, mam nadzieję że nie przesadziłem z kilometrami na dzień przed inauguracyjnym maratonem :).

    Oznakowanie na polu jest, no to sobie pokręcę tędy :)
    Oznakowanie na polu jest, no to sobie pokręcę tędy :) © JPbike

    Tego piaszczystego zakrętu nie cierpię, ale gnać trzeba :)
    Tego piaszczystego zakrętu nie cierpię, ale gnać trzeba :) © JPbike

    Słynny zjazd wprost do mety :)
    Słynny zjazd wprost do mety © JPbike

    Taka tam atrakcja w drodze powrotnej. Strasznie wysoka ta wieża
    Taka tam atrakcja w drodze powrotnej. Strasznie wysoka ta wieża © JPbike


    Kategoria do 100 km


  • dystans : 15.00 km
  • teren : 6.00 km
  • czas : 01:00 h
  • v średnia : 15.00 km/h
  • rower : Scott Scale 740
  • Debiut w roli trenera :)

    Sobota, 11 kwietnia 2015 • dodano: 11.04.2015 | Komentarze 2


    Jesienią, gdy wracałem z gali u Gogola to wpadłem do ciotki na kawę i kolację, a tam był jej wnuk zwany Maksiem (w tym roku skończy 8 lat), gdy tylko zobaczył moje trofeum, to zapragnął kiedyś taki zdobyć na maratonach. No to powiedziałem mu że wiosną zaczynamy treningi - radość chłopaka bezcenna :) Minęło kilka miesięcy, pogoda w końcu się zrobiła odpowiednia, wysłałem sma do jego mamy (kuzynki) że nazajutrz ruszamy na wspólne kręcenie - radość chłopaka jeszcze bardziej bezcenna :) Gdy tylko podjechałem pod jego dom to Maksiu już czekał na zewnątrz gotowy :). No to troszkę dłubania przy sprzęcie i można jechać. Jako że dla niego była to pierwsza w sezonie jazda, to na początek zarządziłem spokojne i godzinne kręcenie na ścieżkach w Lasku Marcelińskim. Przede wszystkim poznawałem jego możliwości, chłopak daje radę, chwilowo robi sprinty do prawie 30 km/h (!), posłusznie reaguje na moje komendy typu "zwolnij by złapać oddech", "przyspiesz na maxa" itp., w ruchu ulicznym też jest spoko. Wiadomo tylko że przed nami dużo mtb-owskiej pracy, by w końcu wystartować na jakimś mini, kto wie, może uda się w tym sezonie ? :).

    Jego jazda wyglądała tak jak na fotkach. Maksiu kask ma, tylko że leżał wtedy poza domem.
    Mój pierwszy podopieczny :)
    Mój pierwszy podopieczny :) © JPbike

    Maksiu na zakrętasach daje radę
    Maksiu na zakrętasach daje radę © JPbike

    Atak podjazdowy. Dawaj Maksiu !
    Atak podjazdowy. Dawaj Maksiu ! © JPbike

    W Lasku Marcelińskim atrakcji nie brakowało :)
    W Lasku Marcelińskim atrakcji nie brakowało :) © JPbike




  • dystans : 80.66 km
  • teren : 41.00 km
  • czas : 03:03 h
  • v średnia : 26.45 km/h
  • v max : 48.17 km/h
  • hr max : 173 bpm, 96%
  • hr avg : 138 bpm, 76%
  • podjazdy : 394 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Taka tam przepałka przed Dolskiem

    Piątek, 10 kwietnia 2015 • dodano: 10.04.2015 | Komentarze 2


    W niedzielę maratonowa inauguracja, więc czas rozgrzać łydki :)
    Tegoż dnia miałem urlop i wykorzystałem go należycie. Pogoda była wręcz bajkowa rowerowo, chociaż wiatr dawał we znaki. Było tak ciepło, żałowałem tylko że nie założyłem krótkiego podkoszulka. Trasa spontanicznie obmyślona, padło na taką, by ukształtowaniem terenu jak najbardziej przypominała Dolsk, ponoć dla mnie to będzie już szósty z rzędu start w tamtych okolicach, więc i dziś miałem to co potrzebowałem - pola, lasy, zmarszczki, długie proste, odcinki asfaltowe i ... wmordewind :). Pożywne śniadanie, piękna pogoda i głód kręcenia w terenie zrobiły swoje - przez cały czas miło i szybko gnałem naprzód, oczywiście bez przesady :)
    Po przejechaniu porządnych 68 km wstąpiłem po drodze do chaty Drogbasa i tak trochę czasu zleciało na pogaduszkach. Zdradzę również że nasze plany wakacyjne są takie - jedziemy w Alpy, w okolice Gardy i Livigno, w wersji MTB i bez sakw, ktoś chętny ? :)




    Kategoria do 100 km


  • dystans : 30.00 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 01:25 h
  • v średnia : 21.18 km/h
  • rower : Scott Scale 740
  • Już jako 40-latek :)

    Czwartek, 9 kwietnia 2015 • dodano: 09.04.2015 | Komentarze 16


    Ano, stuknęła mi 40-tka na karku, zatem wypadało coś pokręcić :)
    Najlepiej tegoż dnia walnąłbym 400 km, mimo że tegoż urodzinowego dnia mam urlopik to jakoś nie udało się ruszyć w taką długą trasę. Trochę spraw miałem do porobienia. Na szczęście zrobię te czterysta w końcu, zrobię bo muszę ! :). Trasa już jest zaplanowana, zresztą mam jeszcze inne warianty, wszystko zależy od czasu, chęci, pogody, no i kierunku wiatru :).

    Po południu udało się w końcu wybrać na relaksacyjno - przyjemnościową przejażdżkę, padło na stary standardzik - Marceliński, Rusałka i Strzeszynek. Piękna pogoda dziś była, wiosenne powietrze miło owiewało moje odsłonięte łydki, piwko w ogródku nad Rusałką też było :). Przy okazji ostatnio wymieniłem napęd, zamontowałem wypasione komponenty WCS - po zmianach śmiga aż miło. Testowałem również w słonecznej aurze nowe oksy od sponsora - szkiełka na zewnątrz pomarańczowe, a widzi się świat na niebiesko :).

    Aktywny 40-latek. Pojeżdziłem, poćwiczyłem technikę - wszystko gra !
    Aktywny 40-latek. Pojeździłem, poćwiczyłem technikę - wszystko gra ! © JPbike

    Scott Scale 740 edition 2015, power by JPbike :)
    Scott Scale 740 edition 2015, power by JPbike :) © JPbike

    Ale wypas, do tego lśni w słońcu aż miło :)
    Ale wypas, do tego lśni w słońcu aż miło :) © JPbike

    Pozazdrościłem Drogbasowi przełącznika blokującego wózek i teraz też mam taki :)
    Pozazdrościłem Drogbasowi przełącznika blokującego wózek i teraz też mam taki :) © JPbike


    Kategoria do 50 km, sprzęt


  • dystans : 62.57 km
  • teren : 5.00 km
  • czas : 02:19 h
  • v średnia : 27.01 km/h
  • v max : 54.20 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Tlenik

    Środa, 8 kwietnia 2015 • dodano: 09.04.2015 | Komentarze 0


    Start o 12, temp 10°C. Pętla wokół WPN.
    Znowu wietrznie, ale w korzystnych dla mnie kierunkach – kolejno: boczny, tylny, osłonięty przez las i na koniec boczno-czołowy.

    Dom – Plewiska – Komorniki – Rosnowo – Walerianowo – Rosnówko – Trzebaw – (terenik) -Stęszew – Witobel – Łódź – Dymaczewo Nowe - Dymaczewo Stare – Krosinko – Mosina – Greiserówka – Komorniki – Luboń – Poznań …

    Kategoria do 100 km


  • dystans : 55.68 km
  • teren : 28.00 km
  • czas : 02:19 h
  • v średnia : 24.03 km/h
  • v max : 42.50 km/h
  • hr max : 166 bpm, 92%
  • hr avg : 125 bpm, 69%
  • podjazdy : 273 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Szosowo - terenowy tlenik

    Poniedziałek, 6 kwietnia 2015 • dodano: 06.04.2015 | Komentarze 6


    Wczoraj było mocno, więc dziś coś luźniejszego, by na Dolsk być gotów :)
    Zimna i wietrzna pogoda w dyngusa mnie tylko zniechęcała, w końcu udało się ruszyć po południu. Kierunek - na północne rewiry. Już pierwsze kilometry szły ospale, jakoś niewyspany byłem, nie szło się rozkręcić, do tego zimny wmordewinderek z którym zmagałem się aż do pierwszych 28 km tylko odbierał przyjemność z kręcenia. To nie koniec niefajnych przygód - na 13 km, po nieudanej próbie dopompowania przedniego koła zmuszony byłem zmienić dętkę, zatem pierwszy kapeć w sezonie zaliczony (nowa leciutka pompka o długości 14 cm to nie lada wyzwanie by wtłoczyć ledwo 2 bary :)). Aha, w rejonie Lutyckiej spotkałem Drogbasa, który porządnie pokonywał swoją rundę (poznałem po ciężkim oddechu :)), chwila rozmowy i każdy w swoją stronę. Dopiero od Biedruska wreszcie przestało wiać w twarz, ale i tak nienajlepiej się kręciło, nie wiem czy przez pogodę, czy przez wczorajsze, czy ... :). Niemniej 2h tlenik wykonany i to mnie cieszy.
    Z KOM-ów to jedynie postanowiłem zaatakować brukowany podjazd w Radojewie, przeciętnie poszło, bo dopiero 11 miejsce, ze stratą 27 sekund, na pociechę zdobyłem tam pierwszego 2015 KOM-a :) i niespodziewanie 8 miejsce na ul. Poligonowej. No i coś tam na asfaltowych odcinkach też się zapisało - raz na poligonowej szosie 85 miejsce, raz na podjeździe na Morasku 51 miejsce, czyli kiepski ze mnie szosowiec, wolę MTB.




    Kategoria do 100 km


  • dystans : 64.87 km
  • teren : 45.00 km
  • czas : 02:49 h
  • v średnia : 23.03 km/h
  • v max : 45.54 km/h
  • hr max : 169 bpm, 93%
  • hr avg : 143 bpm, 79%
  • podjazdy : 395 m
  • rower : Scott Scale 740
  • WPN - trening i test

    Niedziela, 5 kwietnia 2015 • dodano: 05.04.2015 | Komentarze 5


    Wreszcie skoczyłem z wybajerowanym licznikiem na swój treningowy rewir - WPN.
    Zanim do tego doszło, musiałem wczoraj poskładać Scotta bo błotnej przeprawie w Bydgoszczy. Pisałem że wtedy łańcuch wygiąłem i przy tym kilka ząbków w blaciku 38 podłamałem, zatem po przejechaniu 6200 km na trzech łańcuchach czas na wymianę napędu. Nowe elementy zamówione i będą po świętach, a kręcić trzeba, więc z zapasu wygrzebałem stalową tarczę 32 od starego XT 3x9. Po zamontowaniu wszystko bezproblemowo działa, tylko przerzutkę trzeba obniżyć.
    Wygląda to nawet fajnie, o tak :)

    Testowa specyfikacia z blacikiem 32, no i nowe pedały :)
    Testowa specyfikacia z blacikiem 32, no i nowe pedały :) © JPbike

    Ponoć mam w planach na zawodach XC i ciężkich górskich maratonach szaleć właśnie na takim napędzie, lub przerzucić się na system 1 x 10, tylko nie wiem na jaki blacik się zdecydować - 32 czy 34. Po przejechaniu trasy widocznej na mapce wyszło tak że na prostych asfaltowych aby jechać 30 km/h na przełożeniu 32/11 trzeba kręcić z kadencją ok. 90 rpm, a 40 km/h to już ponad 105 rpm :) Zresztą po co mi asfalty do żywiołowego MTB ? :) Natomiast na pagórkowatym terenie - TO jest TO (dla mnie) :). Przez cały terenowy odcinek ani razu nie dotknąłem lewej manetki, nawet na pętelce Sinusoidy XC, na ciężkim nawierzchniowo podjeździe (max 15%) dałem radę.

    Na moim terenie wiosna słabo widoczna, ale jest spoko :)
    Na moim terenie wiosna słabo widoczna, ale jest spoko :) © JPbike

    Natomiast odnośnie dzisiejszej jazdy - warunki spoko, troszkę chłodnawo, niemal bez błota, całkiem konkretnie kręciłem, nie było kryzysu, tętno stabilne, za pierwszym zamachem i parę razy wskoczyłem do top 10 poszczególnych segmentów na stravie, najlepsza pozycja (3, z sekundową stratą !) padła niespodziewanie na zjazdowym odcinku "Superflow DH Glinianki" :). Założyłem również dwa nowe segmenty z długą prostą sinusoidową włącznie :)




    Kategoria do 100 km, sprzęt


  • dystans : 56.76 km
  • czas : 02:00 h
  • v średnia : 28.38 km/h
  • v max : 40.28 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Górny tlenik

    Sobota, 4 kwietnia 2015 • dodano: 04.04.2015 | Komentarze 0


    Pięć dni bez roweru z powodu "wykańczającej regeneracji" to masakra dla mnie !
    Start o 12, temp. mocno wahająca - raz 6°C, raz 13°C, sporo słońca i trochę wiatru.
    Traska to mój 2h klasyk tlenowy (Greiserówka, wokół Warty przez Babki).
    Tempo jazdy miało być tlenowe, przez wiatr zamieniło się na tytułowe.
    Forma jakoś się trzyma, ale wiem że w Dolsku będzie ciężko o wynik. Kto wie ? :)
    A teraz spadam by poskładać Scale 740 rozebranego do zera od wtorku ...


    Kategoria do 100 km