top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

  • dystans : 262.02 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 10:43 h
  • v średnia : 24.45 km/h
  • v max : 54.20 km/h
  • rower : Accent Tormenta 2
  • Na spotkanie z górami

    Sobota, 24 kwietnia 2010 • dodano: 25.04.2010 | Komentarze 42


    Nie mogłem dłużej czekać na jakiś wypad w góry ...
    No i dodatkowo bezustannie „atakowany” pięknymi, górskimi fotkami i relacjami karli, niradhary i Kajmana … pojechałem w końcu !
    Jako cel obrałem podnóże moich ulubionych górskich terenów – KARKONOSZE.
    Prognozy pogody na cały dzień były bardzo zachęcające i po uszykowaniu roweru i ekwipunku wyruszyłem o 6:20 spod domowego progu – kierunek: Jelenia Góra … jedziesz w dobrym kierunku :)

    Pierwsze dwie godziny jazdy to zmaganie się z dość niską temperaturą – w momencie wyjazdu termometr pokazał 4 st.C


    Trasę wyznaczyłem tak, aby jak najwięcej poruszać się bocznymi drogami – więc terenu nie zabrakło


    Nie obyło się bez omijania głównych i ruchliwych dróg – z racji braku ciekawych bocznych szos - 25 km odcinek od Piotrowa do Śmigla kręciłem krajową piątką, jazdę po części ułatwiało mi szerokie pobocze i nie było tak źle.

    Znów na bocznej szosie, od razu lepiej i przyjemniej


    Pomnik bydła we Wschowie


    Przeprawa przez Odrę w Głogowie - różowy Most Tolerancji


    W Głogowie, po 120 km zrobiłem drobne zakupy żywnościowe i przerwę wśród tamtejszych kolorowych kamieniczek i starych murów obronnych.

    Pierwsze rozgrzewkowe podjazdy pojawiły się po wyjechaniu z tegoż miasta. Widok na kopalnie miedzi


    W okolicach Polkowic fragmentem poruszałem się dwupasmową szosą …

    Znów trochę terenu a mapa wskazywała asfalt …


    Jak i przez las – okazało się że jechałem dobrze
    Choć wcześniej skręciłem na niewłaściwą asfaltową drogę – kilka km nadłożyłem :)


    Na rynku w Chocianowie. Ogólnie na całej trasie czasu na zwiedzanie nie było wiele, więc szybka fotka i myk w góry


    Przed Chojnowem, po 180 km zrobiłem drugą przerwę.

    W okolicach Złotoryi zaczęło się to, na co czekałem – PODJAZDY :)


    Gdy zacząłem pokonywać pierwszy solidny podjazd, miałem na liczniku 215 km a tu miły szok – nieźle i bez postojów mi szło do góry :)
    W Złotoryi pokusiłem się na pierwszego w tym sezonie … lodzika :)

    Ponad 40 kilometrowy końcowy odcinek mojej trasy wśród Pogórza Kaczawskiego jest najpiękniejszy


    Początek wspinaczki na ponad 600 metrową przełęcz – dwa znaki przy drodze wskazywały że średnio było 11% do góry


    Solidny podjazd przebiegł mi sprawnie i bez postojów, prędkość oscylowała się na poziomie 15 km/h.

    No i w końcu ujrzałem Karkonosze, niestety przejrzystość była słaba …


    Natomiast zjazd z tejże przełęczy do Jeleniej Góry przebiegł szybko i bez szaleństw.


    Nie mogłem nie uwiecznić najwyższego szczytu Karkonoszy :)


    Po zjechaniu do Kotliny Jeleniogórskiej najpierw dokręciłem na tamtejszy dworzec po bilety, do odjazdu zostało mi jeszcze 30 minut, udałem się na rynek i do sklepu po jedzenie na drogę powrotną.

    Na rynku w Jeleniej Górze


    Skład ruszył o 20:17, zapadał zmrok – podróż przebiegła pechowo i ze smutkiem :(
    Był to pociąg, w którym część wagonów (w tym rowerowy) jechała do Warszawy, a druga część do Gdyni (przez Poznań), we Wrocławiu się rozdzielił – wg mnie to porażka bo wpakowałem się do trzeciego wagonu (dwa pierwsze były sypialne), zostawiłem rower w przedsionku, a ja do przedziału, mając częściowy widok na rower, często musiałem sprawdzać i przestawiać swojego rumaka i (…) gdzieś w ok. 100 km przed Poznaniem – mój Accent Tormenta 2 został skradziony :(((((((

    Napiszę jeszcze że kiedyś moje pierwsze auto też padło łupem amatorów cudzej własności :(
    Więcej mi nie chce się pisać – dobrze tylko że nie pojechałem Accentem Tormentą 1.




    Komentarze
    JPbike
    | 19:40 środa, 28 kwietnia 2010 | linkuj tomicki - Dzięki :)
    No właśnie - dobrze skomentowałeś temat utraty mojego, własnoręcznie zmontowanego rowerka.

    siwex - Dzięki :) Miło widzieć komentarz od Jeleniogórzanina :)
    Ta moja i całodniowa wycieczka w Twoje rejony jest pierwszą i nie ostatnią - jeszcze wiele razy będę tam kręcił, póki znajdzie się czas :)

    tomalos - Dzięki :) No niestety ... ale trzymam się mocno i jeżdżę dalej :)

    Pozdrowienia :)
    tomalos
    | 09:39 środa, 28 kwietnia 2010 | linkuj eh.. pełno dziadostwa niestety :( Wycieczka piękna, imponujący dystans, gratulacje.
    siwex
    | 07:04 środa, 28 kwietnia 2010 | linkuj GRATULACJE z pięknej trasy !! i pozdrowienia z Jeleniej Góry. Szkoda, że trafiłeś na słabą przejrzystość, bo w piękny dzień pasmo Karkonoszy wygląda jak z bajki (Śnieżka i Śnieżne kotły).
    No naprawdę ciesze się, że poznaniacy wybierają na cel swojej podróży właśnie Jelenią Górę. Od ubiegłego roku promocja Jeleniej Góry związana z właśnie z rowerami według mnie to trafiona kampania z Mają.
    Jeszcze raz gorąco pozdrawiam z Jeleniej Góry. Szkoda tylko, że wyprawa zakończyła się tym nie miłym akcentem, ale mam nadzieje, że uda Ci się odzyskać rower. Trzymaj się
    tomicki
    | 21:25 wtorek, 27 kwietnia 2010 | linkuj cie pierony, co prawda wszystko można odkupić ale na pewno byłeś przywiązany do swego rowerka, tym bardziej że składany własnoręcznie. Jaja uciąć takim gnojkom. W jakim kraju my żyjemy, że nie można na 5 minut niczego zostawić.
    A za "wycieczkę" gratulacje, ładny dystansik.
    JPbike
    | 18:23 wtorek, 27 kwietnia 2010 | linkuj Jurek57 - Dzięki za radę.
    To co napisałeś - do tej pory nie miałem o tym większego pojęcia.

    Dynio - Mi też przykro, jakoś to zniosę ...
    W razie czego podam Tobie numer seryjny ramy (kolor czarny matowy): J71103108

    Galen - Też mam taką nadzieję

    Młynarz - Tak, złodziej mojego rumaka - od razu do piekła !
    Następnym razem jadę na Śnieżnik - to właśnie Twój grudniowy wypad na ten szczyt mnie bardzo skusił do czegos podobnego z nadwyżką kilometrów :)
    Oj, weekend 15 - 16 maja - będzie niezwykły, stęskniłem już za Wami :)

    Również pozdrawiam :)
    Mlynarz
    | 16:00 wtorek, 27 kwietnia 2010 | linkuj Mam nadzieję, że złodziej Twojego rowerka usmaży się w piekle.
    Dobrze, że masz drugiego rumaka w zanadrzu, bo miałbyś chyba zawalony cały sezon.

    Cieszę się, że udało Ci się zrobić taką wycieczkę. Wypad w góry... przekozacki!
    Jestem pod wrażeniem i nie mogę już doczekać się 15. maja. :)

    Pozdrawiam Cię Jacku!

    Głowa do góry! :)
    Galen
    | 09:21 wtorek, 27 kwietnia 2010 | linkuj Masakra. Nie wiem jakim cudem umknęła mi ta koszmarna końcówka. Jestem w szoku. Tak bardzo cisną mi się na klawiaturę niecenzuralne słowa, że z ledwością się powstrzymuję. Mam nadzieję, że sprawiedliwość dosięgnie złodzieja.
    Dynio
    | 20:15 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj Jacku strasznie mi przykro że do tego doszło strata roweru boli.Jeśli mogę pomóc to wal jak w dym.
    Jurek57
    | 19:56 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj Jacek - trzeba pogadać z jakimś prawnikiem,najlepiej z towarzystwa ubezpieczeniowego.Oni mają doświadczenie.Przepisy PKP muszą być zgodne z prawem.Przewoźnik musi odpowiadać za bagaż za który pobrał należność.Przecież nie może być tak że wchodząc do pociągu jesteś skazany sam na siebie.Kupując bilet dochodzi do swoistej umowy między stronami.Oni mają narzędzia aby przewieźć Ciebie i twój bagaż bezpiecznie./obsługa,konduktorzy,sokiści/.A gdyby na Ciebie napadnięto,też by umyli ręce.Przecież dokonano rozboju na twoim mieniu.Oni na pewno płacą OC/NW itp.Mam wrażenie że wychodzą z założenia że duży może więcej i chcą Ciebie przeczekać.
    Jacek nie odpuszczaj!!!
    Może któryś z blogerów ma takie doświadczenia.
    pozdrawiam
    JPbike
    | 19:55 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj mogilniak - Dzięki :)
    Teraz już wiadomo - nie spuszczajmy z oczu swoich wspaniałych maszyn, również w pociągach.

    karotti - Bardzo dobrze i szczegółowo skomentowałaś - w pełni się z Tobą zgodzę.
    Wiary w ludzi ani troszkę nie straciłem :)

    Również pozdrawiam :)
    karotti
    | 18:48 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj ach, wyprawa cudowna, ale na ten rower to brak mi słów po prostu.... Mnie samej skradziono już dwa rowery, z własnego podwórka i do tego naprawdę liche, więc obecnej Białej Damy, nie zostawiam nigdzie nawet zapiętej i każdemu to powtarzam... Samo zapięcie nie jest też żadną gwarancją bezpieczeństwa. Bardzo mi przykro, bo przecież tu nie tylko o kasę chodzi, ale także o wspomnienia, o przywiązanie do swojego "rumaka"... :( Mam nadzieję, że stracisz wiary w ludzi, a będziesz tylko ostrożniejszy.
    Pozdrawiam serdecznie
    mogilniak
    | 18:11 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj O cholera... nie myślalem, że takie coś może się w pociągu przydarzyć... moje "kondolencje"...
    JPbike
    | 13:40 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj kosma100 - Mój przykry przypadek pokazuje że wystarczy chwila nieuwagi i ... :(
    Dzięki za big szacun - takich długich wycieczek będzie więcej, póki czasu starczy :)

    Zbyhoo - Dzięki, po prostu uwielbiam jazdę po górach :)
    Co do zapięcia - miałem ze sobą i też chciałem zapiąć, problem w tym że znajdowałem się w trzecim wagonie i ruch między wagonami był ... i jak napisałem - często musiałem przestawiać :(

    ewcia0706 - No, niestety takie przykre rzeczy się zdarzają ...
    Oczywiście że się mocno trzymam bo ... jestem twardzielem :)

    Jurek57 - Te moje big dystanse - robię to dla swojej rowerowej pasji :)
    Zapomniałem jeszcze napisać że konduktor mnie ostrzegał - wg info na bilecie: "przewóz pod opieką podróżnego" ... poniżej napisałem (komentarz do sebekfiremana) że ogarniała mnie senność ... więc moja wina i raczej nici z odszkodowania

    klosiu - Załamałem Ciebie ? Nie sądzę - a może się skusisz na ponad 300 km z Poznania na Śnieżnik ? :)
    Co do zapięcia - patrz wyżej (komentarz do Zbyhoo)

    DaVe - Dzięki, jakoś stratę rumaka zniosę

    Pozdrawiam wszystkich komentujących :)
    daVe
    | 22:27 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Współczuję...
    klosiu
    | 21:59 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Tej, no zalamales mnie. Maniak :P.

    Przykra sprawa z rowerem. Do pociagu warto miec chocby glupia linke do przypiecia, to juz zniecheca czesc zlodziei.
    Jurek57
    | 21:40 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Jacku - czapki z głów ! ale kiedy doczytałem do końca to mi się płakać chciało.
    Może można jakieś odszkodowanie od PKP wyciągnąć , spróbuj .
    pozdrawiam
    ewcia0706
    | 21:38 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj dwukrotnie mnie zszokowało..na początku przy dystansie i niestety na końcu..:(:( strasznie mi przykro...:( Trzymaj się!
    Zbyhoo
    | 21:27 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Piękna wyprawa!
    Co do PKP to ja wożąc rower na zawody w górach przy pomocy PKP przypinałem go mimo wszystko jakimś zabezpieczeniem. Tyle że jechałem w 2 strony i mogłem pozwolić sobie na dodatkowy bagaż w postaci jakiegoś łańcucha z kłódką.
    kosma100
    | 20:43 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Jacku Bardzo mi przykro, że coś takiego Cię spotkało :(
    Straszne...
    No i big szacun za tę wycieczkę.
    Pozdrawiam zszokowana :(
    JPbike
    | 20:15 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Rafaello - Dzięki :) Oczywiście że szkoda roweru, ważne, że mnie pocieszyłeś :)

    Gumis2323 - Dzięki :) No tak, pech może zdarzyć się każdemu i to w najmniej odpowiednim momencie ... :/

    josip - Po stracie rowera, wracając piechotą do domu (5 km w SPD-ach) też czułem się okropnie ... :(
    Wiesz, żeby takie duże dystanse pokonywać z WLKP w góry trzeba nie tylko być twardzielem, ale i dużo jeździć.
    Mój następny podobny pomysł to - z Poznania na Śnieżnik ! ... i jeszcze jakoś wykombinować powrót ...
    Co do tego zjazdu - dokładnie skomentowałeś miejsce i niezły ten fuks mieliście :)
    josip
    | 19:47 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Ja p...dolę co za kraj, co za (nie)ludzie!! Nie znam niewulgarnych słów, żeby opisać co czuję słysząc o czymś takim...

    A wyprawa niewiarygodna, musisz być naprawdę twardy. Ja się noszę z zamiarem pojechania kiedyś do rodziny w Siennej (Czarna Góra), ale na ten moment wymiękam (szczególnie, że na koniec, po jakichś 280 km jest 7 km podjazdu z 300 m. różnicy w pionie, a po drodze jeszcze Bardo albo Złoty Stok).

    Ten zakręt 180 stopni, który uwieczniłeś to Dziwiszów? Rok temu jechaliśmy w 2 auta do Szklarskiej i kumpel tam wyleciał na łąkę przy 50 km/h. Ogromny fuks, że zatrzymali się w miękkich krzakach i nikomu nic się nie stało (jechali w 5). Po interwencji miejscowego z traktorkiem, nawet auto kontynuowało jazdę, he he.
    gumis2323
    | 19:26 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Niezły wyczyn....gratuluje szkoda tylko że się tak skończyła...Ale muszę powiedzieć że ja też dzisiaj miałem trochę pecha ale nie aż w takim stopniu...
    Rafaello
    | 19:18 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Ładna wycieczka,spory dystans.Szkoda roweru.Nie wiem co napisać.
    pozdrawiam:)
    JPbike
    | 18:04 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj robin - Dzięki :)
    Na pocieszenie daję linka do przejrzystej fotki z tego samego miejsca - KLIK.

    rammzes - Dzięki :) No, szkoda ...

    sebekfireman - Dzięki :)
    Jak to się stało - było to grubo po północy, może później, z biegiem czasu zaczęła mnie ogarniać senność ... no i chyba na którejś stacji stało się ... :(
    Moja wina, dostałem nauczkę na przyszłość. A propos złodzieja - nie jestem taki agresywny wobec złych ludzi, ale z drugiej strony jak zobaczyłbym na własne oczy to przykre zdarzenie to pewnie ostro zareagowałbym ...

    DARIUSZ79 - W takim razie czekam na piękne, karkonoskie fotki :)

    tomekoko - Dzięki :)

    Maks, bloom - Dzięki :)
    Co do końcówki ... trudno, jak się nie odnajdzie to zbuduję sobie inny rower i nie będę spuszczał go z oczu.

    wober - Oczywiście że wycieczka była udana poza ...

    Kajman - Musiałem w końcu stuknąć taki dystans i to w góry, tym bardziej że ponad dwusetki z podziwianiem zmieniających się krajobrazów i rosnącymi przewyższeniami mi przypadły do gustu, a do Kobiernic mam ... ponad 370 km, może się skuszę :)
    To co napisałeś: "Łapy uciąć ... " - w pełni się z Tobą zgodzę.

    bartek9007 - No, takie jak np. ta moja historia się zdarzają ... :/

    GraLo - Dzięki :) Rację masz co do naszego społeczeństwa.

    niradhara - Dzięki wielkie za wyrazy podziwu :)
    Też mam nadzieje że złodzieja spotka zasłużona kara.

    feels3 - Dzięki :)
    Wypad Wielkopolanina (czyli mnie) na rowerze w góry spod domowego progu to wspaniałe i cudowne przeżycie :)
    Ja, co sam buduję rowery napiszę dokładnie tak jak skomentowałeś - jedyne co mnie martwi to duża strata finansowa :(

    WrocNam - Dzięki za wyrazy podziwu :) No, szkoda ...

    Goofy601 - Ja po prostu uwielbiam jazdę po górach, i dłuższe wycieczki :)
    Autoportrety w plenerze - po prostu wypatruję ładnych krajobrazów, szukam czegoś wysokiego, by ustawić aparat na odpowiedniej wysokości i samowyzwalacz załatwia resztę.
    Co do kradzieży - od tej chwili nie będę spuszczał swoich rumaków z oczu.

    cyclooxy - Dzięki :)

    Jarekdrogbas - Jak będziesz miał wolny termin to jedziemy daleko razem, nieważnie czy to w góry, czy nad morze - będzie lżej i przyjemniej :)

    shem – No w końcu, w swojej rowerowej karierze właśnie najwcześniej w sezonie strzeliłem ponad 200-tkę :)
    Oby właśnie się odnalazł – tym bardziej że taki mój rower nr.2 własnej budowy jest jeden na świecie …
    shem
    | 17:18 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj No i jest pierwsza dwusetka :-) Zadziwił mnie spory dystans, ale jeszcze bardziej informacja o kradzieży rower. Brak mi słów, oby się odnalazł...
    Jarekdrogbas
    | 16:26 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Jacek szokujesz mnie bardzo i bardzo zazdroszcze Ci tak wspaniałej wyprawy. Gratuluje pieknego dystansu
    A tych pedałów co Ci rower zazwinęli to bym rozkur....
    cyclooxy
    | 16:00 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Piękna wyprawa, gratuluję, co do rowerku to fakt współczuje... :(
    Goofy601
    | 14:21 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Dojechać w góry na kołach, a potem jeszcze po nich pojeździć - to dopiero wyczyn :)) Jak zwykle piękne zdjęcia :) Jak robisz takie udane autoportrety w plenerze?
    Co do rowerka to się nawet nie wypowiem, bo szkoda słów. W tym kraju niczego na chwilę z oka spuścić nie można :/
    WrocNam
    | 14:06 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Jak większość wcześniej napiszę, że z podziwem czytałem o wyprawie, a z niedowierzaniem doszedłem do końca opowieści. Wielka szkoda.
    Pozdrawiam ze smutkiem.
    feels3 | 13:04 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Nie będę się skupiał na rowerze. To tylko i aż strata finansowa.
    Trzeba szukać pozytywów, a te są, bo zrobiłeś wspaniały wypad w góry, podziwiam za odległość i zawziętość :) , no i nie ukrywam, zazdroszczę Ci formy :)
    niradhara
    | 12:08 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Jacku - podziwiam Cię za tę wspaniałą wycieczkę! Przykro mi bardzo z powodu Twojego roweru. Oby tego złodzieja zadręczyły wyrzuty sumienia ...

    Sebekfireman - z tą sztycą to dość ryzykowny pomysł. A co jeśli facet jest kochający inaczej i sprawi mu to przyjemność? ;P
    GraLo | 11:25 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Gratuluje dystansu i wycieczki, cała radość jednak na pewno znikła w drodze powrotnej. Dobrze że rower nr1 został w domu. Niestety nasze społeczeństwo jeszcze musi się dużo uczyć:(
    bartek9007
    | 10:54 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj O matko ale zaskakujace i powalajace zakonczenie.... ;/
    Są na świcie gnidy...
    ehhh;/
    Kajman
    | 10:05 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Najpierw wcisnęło mnie w fotel jak zobaczyłem dystans i średnią później, po przeczytaniu ostatniej wiadomości łza w oku mi się zakręciła:(
    Niech to cholera, łapy uciąć to mało!!!
    wober
    | 09:56 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Kur.... szkoda rowerka. Mam nadzieję że to zdarzenie rekompensuje taka kozacka wycieczka :)
    bloom
    | 09:54 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Bardzo ładne zdjęcia.
    Końcówkę czytałem 2 razy ponieważ sądziłem, że to jakiś żarcik. Niestety :(
    Maks
    | 09:32 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Super wycieczka tylko końcówka już nie najlepsza ;(
    DARIUSZ79
    | 08:33 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Zrewanżujęm się w maju tymi widokami:) jak pogoda dopisze:) Pozdr
    sebekfireman | 08:30 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Pięknie się czytało i oglądało do czasu jak nie dotarłem do końca... masakra. Jak to zrobili że ukradli Tobie rower z pociągu? Mam nadzieję że jakimś cudem uda się go odnaleźć, a złodziejowi sztyca niech się wbije głęboko w dupsko a łapska w szprychy niech mu się wkręcą.
    rammzes
    | 08:26 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Bardzo fajna wycieczka. Szkoda jednak, że tak przykro się skończyła.. :/
    robin
    | 08:22 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Wiedziałem, że jak wczoraj nic nie napiszesz to będzie jakaś duża liczba i nie myliłem się! Gratulacje. Jesteś już solidnie przygotowany do naszej 400tki. Super zdjęcia, szkoda, że była mgła! Pozdrawiam
    Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!