Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 171392.92 km
- w tym teren: 62342.77 km
- teren procentowo: 36.37 %
- v średnia: 22.71 km/h
- czas: 312d 15h 59m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1087
do 50 km - 1182
do/z pracy - 276
dron - 56
dzień wyścigowy - 240
Etapówki MTB - 27
Festive 500 - 47
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 174
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 283
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 66
ponad 100 km - 217
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 85
Solid MTB - 28
sprzęt - 42
szoska - 406
Uphill race - 8
w górach - 287
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 379
wyprawy - 55
wysokie szczyty - 33
XC - 31
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20
Black Peak
Canyon Endurace
Scott Scale 740
Sztywna Biria
archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2024, Marzec - 10 - 25
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Wpisy archiwalne w kategorii
poza PL
Dystans całkowity: | 8413.70 km (w terenie 1119.00 km; 13.30%) |
Czas w ruchu: | 446:19 |
Średnia prędkość: | 18.85 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.56 km/h |
Suma podjazdów: | 43371 m |
Maks. tętno maksymalne: | 159 (92 %) |
Maks. tętno średnie: | 124 (72 %) |
Liczba aktywności: | 83 |
Średnio na aktywność: | 101.37 km i 5h 22m |
Więcej statystyk |
Środa, 21 lipca 2021 • dodano: 01.08.2021 | Komentarze 2
Od ostatniego kręcenia po świetnych Rychlebskich Ścieżkach minęło 8 lat, zatem czas je znów odwiedzić. Po spojrzeniu na mapę stwierdziłem że od Konradowa do Cernej Vody (mieściny gdzie zaczynają się owe ścieżki) mam 22km - no to super i jazda :)
Po spoczko dotarciu na miejsce trochę się pozmieniało - baza sporo się rozbudowała, przybyły kolejne knajpy, jest camping, itp.
Podczas podjeżdżania było trochę wyprzedzania i mijania kolejnych odpoczywających grupek - niemal wszyscy przyjechali tu autami, a ich rowery to przeważały fulle z 120mm skoku. Po podjechaniu na górny (startowy) punkt zauważyłem że hardcorowy odcinek "Wales" jest zamknięty, zatem udałem się na dość długi "Superflow" - reszta to moje :)
Po zjechaniu stwierdziłem że trochę tłoczno jest na Rychlebach i czas na powrót. Po drodze wstąpiłem jeszcze na Złote Ścieżki w Głuchołazach - o ile końcówka podjazdu na punkt startowy mocno daje w kość, to frajda z krętego zjazdu jest podobna jak w powyższych z tą różnicą że ilość kamieni jest dużo mniejsza.
I tak minął kolejny udany dzień mego urlopu w górach :)
Już po przekroczeniu granicy wita mnie taka tablica © JPbike
Początek podjazdu. Czas się zabawić. Elektryki tutaj nie są mile widziane © JPbike
Dokręcone w Rychleby. Po prostu - jest pięknie :) © JPbike
Start długiego odcinka "Superflow". No i niestety ta wycinka... © JPbike
No i zaczęła się MTB-owska zabawa © JPbike
Zawijasy, zakrętasy, lekko w dół, itp ... © JPbike
Fajny klimat jest na trasie © JPbike
Takie tam z drogi powrotnej z czeskimi krówkami w tle © JPbike
Zabytkowa kładka nad Białką w Głuchołazach © JPbike
W akcji na Złotych Ścieżkach © JPbike
Całość to niespełna 5 km krętej jazdy lekko w dół © JPbike
Poniedziałek, 19 lipca 2021 • dodano: 24.07.2021 | Komentarze 2
- tytułowy wypad na ową 1491 metrową górę - bo lubię zdobywać wysokie szczyty
- dla przypomnienia - byłem tam latem 2012 i próbowałem go zdobyć zimą 2020
- trasę znałem, więc dojazd i powrót troszkę zmodyfikowany (więcej podjazdów)
- od początku do końca fajnie się kręciło wśród górskich widoczków - chce się żyć :)
- na właściwym podjeździe na szczyt niemały ruch kolarzy i rowerzystów
- w górnych partiach spory ruch piechurów, na szczęście asfalt jest szeroki
- po wjechaniu i krótkim odpoczynku zaczęło kropić i popadywać
- na chwilę przestało padać, po czym na dobre się rozpadało, chwilami nieźle lało
- oczywiście stopniowo mokłem, dobrze tylko że temperaturka była spoko (16°C)
- mocne wrażenia zapewnił mi ostatni długi zjazd - ponad 70km/h w mocnym deszczu
- mimo deszczowego powrotu trip po pięknej górskiej trasie był udany - trzeba powtórzyć :)
Las, podjazd, serpentyny - coś dla mnie © JPbike
Karlova Studanka. W takim składzie atakowaliśmy Pradziada - zająłem 2 miejsce © JPbike
Szczyt tuż, tuż © JPbike
Pradziad po raz drugi zdobyty, ale pierwszy raz na szosówce © JPbike
Foto dokumentacja przy wieży i zjeżdżam w dół © JPbike
Deszczowy powrót. Cały zmokłem © JPbike
Kategoria do 100 km, poza PL, szoska, w górach, wysokie szczyty
Niedziela, 18 lipca 2021 • dodano: 23.07.2021 | Komentarze 2
Ta niedziela była dniem odpoczynkowym. Na rower przedwieczorną porą.
Zgodnie z planem - Piotrek zaplanował tytułową wycieczkę po czeskich asfalcikach.
Jak było - piękne okolice, fajne asfalty mają (nie wszędzie), ruch niemal znikomy ... :)
Zaczynamy porządny podjazd © JPbike
Wyprzedziły nas 3 elektryki. Piotrek je goni © JPbike
Zjazd z widoczkami © JPbike
Lubię takie podjazdowe ujęcia © JPbike
Drugi podjazd zdobyty. Fajny przedwieczorny klimat © JPbike
Trzeba dużo pić. Piotrek to wie © JPbike
Klimatyczna fotka dnia :) © JPbike
Kategoria do 50 km, w górach, w towarzystwie, poza PL
Sobota, 8 lutego 2020 • dodano: 10.02.2020 | Komentarze 7
W ten lutowy weekend wybrałem się do przyjaciół poznanych ponad dekadę temu na bikestats.pl :)
Nazajutrz, sobotniego dnia u stóp Gór Opawskich wita nas przepiękna słoneczna pogoda, do tego ze znikomym wiaterkiem i temperaturką na poziomie zera °C, zatem realizuję swój plan (albo wyzwanie jak kto woli) - pierwszą w życiu próbę zimowego zdobycia wysokiego szczytu na rowerze - czeskiego Pradziada (1491 m.n.p.m).
No i tej zimy jeszcze nie miałem okazji zobaczyć ... śniegu :). Z bazy do granicy polsko - czeskiej miałem ze 3 km i po wjechaniu na wysokość ok 450 m od razu pojawiło się to białe coś co niezwykle rzadko pojawia się u mnie w Wielkopolsce :).
Dalsze kilometry po świetnie odśnieżonych czeskich asfaltach miło zlatywały - raz pod górę, raz w dół, ruch aut mały, by po dotarciu na właściwy podjazd na Pradziada zacząć porządną i parokilometrową wspinaczkę (podjazd o nachyleniu ze 8 - 10%). Po dokręceniu na parking przy stacji narciarskiej oczom moim ukazał się charakterystyczny szczyt z wieżą i niestety dalej nie dało się jechać z powodu słabo ubitej ze 20-30 centymetrowej warstwy śniegu bardziej nadającej się na narty biegowe i pieszą zimową turystykę - oczywiście jakiś kawałek decyduję się iść pieszo (w spd-ach) i będąc przy tym sporą atrakcją dla setki narciarzy i turystów :)
Dotarłem na wysokość 1350 m, do szczytu zabrakło mi ze 3 km spaceru i zarządziłem odwrót. W sumie nie ma powodów do zmartwień - ponoć szczyt raz już zdobyłem - w lecie 2012. Droga powrotna przebiegła po swoich śladach. W wysokich partiach na zjazdach łatwo to nie było - zdarzały się płaty lodowe i trzeba było się skupiać na przyczepności, a szczególnie że ja pomykałem na ... semislickach. Mimo niezdobycia zimowego Pradziada, górski trip uważam za udany.
To nie koniec akcentów rowerowych na ten dzień - późnym popołudniem (może wieczorem) udało mi się reaktywować unieruchomionego od paru lat Flecika należącego do Jahoo81 - zobaczyć radość właścicielki - bezcenne chwile :)
Zaraz po minięciu czeskiej mieściny Zlate Hory pojawił się śnieg :) W tle Biskupia Kopa (890 m) © JPbike
Fajne są te czeskie asfalciki, a szczególnie wśród gór © JPbike
Piękna zimowa i słoneczna sceneria - tylko pomykać :) © JPbike
Musiało tu mocno sypać śniegiem (ok 700 m.n.p.m) © JPbike
Przerwa w zastavkowej budce © JPbike
Właściwy podjazd na Pradziada - odśnieżona nawierzchnia całkiem spoko © JPbike
Dawno nie widziałem takiej pięknej zimy (ok 1200 m.n.p.m, temp -2°C) © JPbike
Jedyny rowerzysta (ja) na stoku narciarskim - rzadki widok :) © JPbike
Dotąd dotarłem. Ten śnieg jest słabo ubity i dalszy spacer z rowerem nie ma sensu. W tle szczyt Pradziada © JPbike
Klimatyczne miasteczko - Karlova Studanka © JPbike
Jak się zdobywa wysokie szczyty to po tym zawsze jest długi zjazd :) © JPbike
No i po dotarciu do Konradowa zima zniknęła, temperatura skoczyła do 8°C © JPbike
Kategoria do 100 km, poza PL, w górach, wysokie szczyty
Piątek, 26 lipca 2019 • dodano: 06.08.2019 | Komentarze 6
Pomysł pokonania szosowej trasy wokół Tatr zrodził się w trakcie całodniowego wypadu z Drogbasem jesienią 2012 na słowacką Kralovą Holę. No to poczytałem trochę o tej trasie, przejrzałem tracki gps i pozostało jedynie znaleźć na to czas. Tak się złożyło że w tym tygodniu miałem urlop i po zagadaniu się z Anią i Jarkiem wyruszyłem spontanicznie na kilkudniowy pobyt w okolice Tatr.
Moi towarzysze również zabrali swoje szosówki, ponoć też od dawna byli chętni na takie długodystansowe szosowe wyzwanie wokół tatrzańskich szczytów. No to po śniadaniu ruszyliśmy po 8 rano spod Murzasichla. Pierwsze km nie były łatwe - a to podjazd, a to spory ruch zmotoryzowanych turystów udających się wiadomo gdzie. Po wjechaniu do Słowacji kręciło się trochę lepiej, ale i tak z racji szczytu sezonu trafił się nam niemały ruch aut, no i roboty drogowe też były - trzeba było się skupiać na jeździe. Po pierwszej dłuższej przerwie zrobiło się dość gorąco i to mimo sporej wysokości. Dalsze km przebiegły spoczko - a to widoczki, a to podjazdy i zjazdy ze znośnym nachyleniem, ruch raz mniejszy, raz większy. No i niestety trafił się nam incydent ze słowackim kierowcą - jeden taki nie wiedzieć czemu nagle się zatrzymał tuż przed nami, widocznie przeszkadzała mu nasza jazda obok siebie mimo że miał cały wolny lewy pas. Natomiast południowo-zachodni odcinek szosy biegnie przez cywilizowane rejony, co za tym idzie mniej przyjemny. Po jakimś czasie pojawiły się wątpliwości czy zdołamy pokonać całą trasę za widna - nawigacja w moim liczniku pokazywała coraz późniejszą godzinę dotarcia do miejsca startu. W końcu ja, jako główny sprawca wycieczki, na 130 km decyduję się na odłączenie od ekipy, by nie zamęczać ich dalej i udam się po auto. I tak dalej te pozostałe ponad 70 km pokonałem sam - łatwo nie było, bo kolejne podjazdy czekały. Pod noclegownie zajechałem tuż przed 21-tą, szybki wskok do auta i po 22-tej zgarnąłem w słowackiej mieścinie Anię, Jarka i ich szosówki i tak już spoko wróciliśmy do Murzasichla. Mimo wszystko wypad wokół Tatr w moim wykonaniu uważam za udany - zapewne powtórzę, ale w mniej turystycznym terminie.
Odcinek do granicznej Łysej Polany - wiadomo skąd ten korek © JPbike
To już po słowackiej stronie. Ładnie tam :) © JPbike
Tylko pomykać wśród tatrzańskich szczytów © JPbike
Przerwa w Tatrzańskiej Łomnicy © JPbike
Moi towarzysze na trasie © JPbike
Panoramka na Niżne Tatry z Kralovą Holą w tle © JPbike
Kolejne kilometry, kolejne widoczki © JPbike
Fajna szopa, w sam raz na kanapkę :) © JPbike
W trakcie długiego zjazdu © JPbike
Południowo-zachodni odcinek trasy jest mniej ciekawy, ale ja nie narzekam :) © JPbike
Zachodni kraniec trasy - zaraz będzie długi podjazd © JPbike
Zabrakło mi picia, więc... :) © JPbike
Dotarłem do granicy, ale do noclegowni jeszcze mam daleko... © JPbike
Kategoria ponad 200 km, szoska, w górach, w towarzystwie, poza PL
Wtorek, 1 stycznia 2019 • dodano: 03.01.2019 | Komentarze 4
Nowy Rok - zatem wypada pokręcić :)
W Złotym Stoku aura brzydka - deszcz raz pada, raz nie pada, no i wieje.
Start o 11:15, w planie 2 godziny kręcenia, bo tegoż dnia wracamy do Wielkopolski.
Trasa to głównie rundka po miłych czeskich asfaltach i powrót przez Paczków. Relive.
Ależ tegoż dnia wiało mocno - podmuchy takie że była walka o utrzymanie równowagi.
Defekty też były - Jarek złapał kapcia, na 1 km przed noclegownią zerwał łańcuch.
Fajne są te czeskie asfalciki z widoczkami :) © JPbike
Kategoria do 50 km, poza PL, w towarzystwie
Piątek, 21 lipca 2017 • dodano: 24.07.2017 | Komentarze 10
Tegoż dnia padł pomysł na zrobienie sporego wysokogórskiego tripu (raczej wyrypy) przez piękną Szwajcarię. Fotorelacja starczy by pokazać to co przeżyliśmy na trasie - było niemal wszystko, łatwe i ciężkie podjazdy, takowe zjazdy, wypych i sprowadzanie, miłe szuterki, troszeczkę asfaciku, piękne szwajcarskie miasteczko, rozległa górska przestrzeń, alpejskie super widoczki - czego chcieć więcej ? :)
Zaczynamy solidny alpejski podjazd © JPbike
Po odbiciu na właściwy szlak trzeba było atakować ze 15%-25% do góry © JPbike
Arcywidoczek :) Tam w oddali popadało, nas też parę kropel dosięgło :) © JPbike
Przy takim nachyleniu nie wszędzie dało się podjeżdżać i był wypych © JPbike
Nie ma to jak taka boska chwila odpoczynku :) © JPbike
No i wjechane na 2694m. Lubię takie chwile :) © JPbike
Pora na zjazd. Stromy i wymagający © JPbike
Stromego zjazdu c.d. plus widoczek :) © JPbike
Mina Drogbasa mówi że zjazd był wymagający © JPbike
Pora na miły szwajcarski szuterek zjazdowy © JPbike
... i taki singielek :) © JPbike
Po zjechaniu było trochę km-ów po takiej rowerówce. Szwajcaria to bardzo bogaty kraj © JPbike
Pięknie tam :) © JPbike
Wjeżdżamy do Pontresiny © JPbike
Owe miasteczko nas zszokowało - wszystko czyste i full zadbane © JPbike
Fajnie się tędy kręci :) © JPbike
Szwajcarskie prawie czterotysięczniki © JPbike
Klimatyczny wodospad. Tutaj dopadł nas deszcz i schowaliśmy się na parę minut © JPbike
Fajny singielek podjazdowy © JPbike
Troszkę deszczowej jazdy (chociaż tego nie widać) :) © JPbike
Zaczynamy długi, mozolny i arcywidokowy podjazd © JPbike
Przygoda z bykiem. Trzeba było go przepędzać :) © JPbike
Chwila przerwy :) © JPbike
Alpejski majestat gór :) © JPbike
... :) © JPbike
Wysokogórskie bajorko (ponad 2400m) :) © JPbike
Fotka dnia. Było super warto się męczyć na podjazdach dla takiej chwili :) © JPbike
Taka tam wysokogórska jazda :) © JPbike
Okazało się że nasz ostatni zjazd to szlak pieszy i raczej to był spacer nad przepaścią © JPbike
Nie powiem, idąc z rowerem tędy przeżyliśmy mrożące krew w żyłach momenty © JPbike
Spotkać z rowerem takie wysokogórskie łańcuchy to już COŚ :) © JPbike
Jak tędy przejechać ? © JPbike
Lepiej tędy nie ryzykować, nawet gdy się jest wytrawnym technikiem zjazdowym © JPbike
Po zejściu już tylko luzik asfaltowy zjazd do naszego miesteczka © JPbike
No dobra, sprowadzając na powyższym szlaku pieszym nad przepaścią przez moment zgubiliśmy właściwą ścieżkę i lekko zabłądziliśmy - w efekcie schodząc z rowerem po kamieniach pośliznąłem się i ... puk w twarz :(
Rower cały, tylko kierownicę trzeba było naprostować.
Szlify na twarzy zaliczone © JPbike
Alpejskie szuterki są bardzo wymagające - tylna opona w ciągu kilku dni trochę straciła klocki © JPbike
Na koniec alpejskich super przygód - w sumie pokręciliśmy po górach 292 km i 8796 m w pionie :)
Sobota w Livigno była dniem regeneracyjnym. Na głównym deptaku wiary jak na Krupówkach.
Natomiast w niedzielę czas na powrót do PL - spoczko jazda, 16 godzinna. Udany urlop !
Kategoria do 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wysokie szczyty
Czwartek, 20 lipca 2017 • dodano: 21.07.2017 | Komentarze 11
Dzień "lajtowy" na urlopie - nie jesteśmy już młodzieniaszkami by codziennie robić w terenie 100 km i 3000 m podjazdów :)
Padł pomysł na odwiedzenie Bike Parku Mottolino. Zatem najpierw obcykany w poniedziałek asfaltowy podjazd na Passo Eira (2208m) i stamtąd już tylko krótka wspinaczka na górną stację wyciągu i decydujemy że zjedziemy jednym z "łatwiejszych" singli, ponoć większość co korzysta z owego bikeparku to sami zjazdowcy, freerideowcy, itp.
Końcówka podjazdu na Mottolino jest ciężka ale widokowa :) © JPbike
Karnet na 4h korzystania z wyciągu to 100zł, my wjechaliśmy gratis i na własnych siłach :) © JPbike
Punkt startowy Bike Parku Mottolino. Większość co zjeżdżała to sami zjazdowcy, a my gorsi ? :) © JPbike
Ponad 4 km singiel (niebieski) był fajny i troszkę techniczny że udało mi się cyknąć jedyną fotkę © JPbike
Po zjechaniu pora na lans wzdłuż i wszerz Livigno © JPbike
Ładne i zadbane miasteczko, do tego w strefie wolnocłowej :) © JPbike
Lajtu c.d © JPbike
Na koniec obowiązkowa fota przy sławnym napisie :) © JPbike
Kategoria do 50 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wysokie szczyty
Środa, 19 lipca 2017 • dodano: 20.07.2017 | Komentarze 10
Tegoż dnia czas zrobić solidny terenowo alpejski górski trip.
Poszukałem fajnego tracka na gpsies.com, zgrałem do licznika i można jechać.
Nie ma co się szczegółowo rozpisywać - fotorelacja wystarczy :)
Nad Lago di Livigno. Pełno tam na dole napisów z kamieni :) © JPbike
Zaczynamy pierwszy solidny podjazd © JPbike
Szuterek spoczko, nachylenie nierzadko przekraczało 15%, na przełożeniu 34/40 dałem radę © JPbike
Końcówka podjazdu jest miła i przyjemna :) © JPbike
Wysoko i arcywidokowo - lubię to :) © JPbike
Kolejna próba dogadania się z alpejską fajną krową :) © JPbike
Po wjechaniu na 2300 m pora na zjazd, na początek bez szaleństw © JPbike
... :) © JPbike
Fotka dnia. Wypasiony singielek zjazdowy. W tle Lago di San Giacomo © JPbike
Singielka zjazdowego c.d. :) © JPbike
Ale tu ładnie :) © JPbike
... (2) :) © JPbike
Ten singielek robi wrażenie i wymaga skupienia :) © JPbike
Pięknie tam. Na dole Lago di Livigno © JPbike
... (3) :) © JPbike
... (4) :) © JPbike
Fajnie tutaj wodospadzik nas opryskał :) © JPbike
Czas na drugi podjazd. Dość ciężki © JPbike
Po trawie też się jechało © JPbike
Widokowa końcówka podjazdu © JPbike
No i druga przełęcz podjechana. My w koszulkach Sudety MTB Challenge :) © JPbike
Rozległa wysokogórska polana (2300 m). To już Szwajcaria :) © JPbike
... (5) :) © JPbike
Czas na drugi długi zjazd © JPbike
Alpejskie singielki © JPbike
... (6) :) © JPbike
Ku mojej uciesze znalazł się taki golonkowy zjazd :) © JPbike
... (7) :) © JPbike
Fajny singielek wzdłuż potoku © JPbike
Singielka c.d. © JPbike
No i Drogbasa dopadła spora bomba ... © JPbike
Lago di San Giacomo © JPbike
Ostatni podjazd (nieplanowany) © JPbike
... (8) :) © JPbike
W oczekiwaniu na kompana walczącego z bombą użyłem samowyzwalacza © JPbike
... (9) :) © JPbike
No i zjechaliśmy. Kolejny udany górski trip za nami :) © JPbike
Kategoria do 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wysokie szczyty
Wtorek, 18 lipca 2017 • dodano: 19.07.2017 | Komentarze 2
Po super wypasionym wczorajszym tripie czas na coś "luźniejszego" :)
Padł pomysł na zdobycie stacji narciarskiej i mountainbikerowej też - Carosello 3000.
Livigno to dobre miejsce na zgrupowania zawodowych grup kolarskich - wczoraj spotkaliśmy ekipę CCC, pojedyncze sztuki z Bory i Astany, a dziś była okazja zamienić parę zdań z Bartoszem Banachem.
Lajtowa ścieżka rowerowa w Livigno. Drogbas gada z łydkami :) © JPbike
Na początek mamy całkiem miły szuterek podjazdowy © JPbike
Im wyżej tym widoczki ciekawsze © JPbike
Nic, tylko podjeżdżać :) © JPbike
Ale frajda ! © JPbike
Powiem Wam - to cały Drogbas :) © JPbike
Na parę km przed szczytem zrobiło się baardzo stromo © JPbike
Na moją komendę "biegiem do góry bo mam w plecaku piwo" kompan reaguje posłusznie :) © JPbike
Tak, tą ścieżką na dole podjeżdżaliśmy © JPbike
Żeby nie było - tu nachylenie dochodziło do 28% ! © JPbike
JPbike i majestat alpejskich szczytów :) © JPbike
A to kolejny drogbasowy majestat gór :) © JPbike
No i podjechaliśmy. Hmm ... plażowa budka na wysokości 2675 m? :) © JPbike
Fotka dnia. Tam na dole mieszkamy :) © JPbike
Bez komentarza :) © JPbike
Czas na fun - zjazd wyprofilowanym singlem © JPbike
Jazda tędy w dół to fajna sprawa :) © JPbike
... (1) :) © JPbike
... (2) :) © JPbike
... (3) :) © JPbike
Jak zwykle wybieram trudniejsze warianty zjazdu :) © JPbike
Znalazło się nawet i takie rondo :) © JPbike
No i zjechaliśmy. Pora na pizzę i pifko :) © JPbike
Kategoria do 50 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wysokie szczyty